Strażacy-ochotnicy z Ustronia Morskiego (woj. zachodniopomorskie) wyciągnęli ze zderzaka samochodu zająca, który został potrącony na Śląsku i przejechał w nim 700 kilometrów. Zwierzę trafiło do przychodni weterynaryjnej, gdzie ze względu na liczne złamania zostało uśpione.
27 maja Ochotnicza Straż Pożarna w Ustroniu Morskim dostała wezwanie od kołobrzeskich policjantów do nietypowej akcji - uwolnienia zająca z samochodowego zderzaka. Na miejscu dowiedzieli się od kierowcy, że jadąc ze Śląska, potrącił zwierzę. Jednak gdy zatrzymał się, aby sprawdzić, czy żyje, nigdzie go nie było. Mężczyzna uznał, że uciekło, więc pojechał dalej.
Kamil Gasiński, strażak-ochotnik, wyjaśnił, że dopiero 700 kilometrów dalej, na postoju w Ustroniu Morskim, ktoś z pasażerów zauważył wystający ze zderzaka ogon. - Kierowca zadzwonił na numer alarmowy, a policjanci do nas - dodał.
Aby bezpiecznie wydostać zwierzę, strażacy musieli wyciąć nożycami kratkę zderzaka.
Zając był spokojny podczas całej akcji. Strażacy owinęli zwierzę w koc i zawieźli do przychodni weterynaryjnej w Ustroniu Morskim. Ze względu na złamane dwie przednie łapy i uraz kręgosłupa, został uśpiony.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: OSP Ustroń Morski