|

Studenci skarżą się na wykładowcę. "Rosyjska agentura"

Uniwersytet Szczeciński
Uniwersytet Szczeciński
Źródło: TVN24
Studenci Uniwersytetu Szczecińskiego skarżą się na niestosowne zachowania swojego wykładowcy. W ich ocenie dr hab. Wojciech Krysztofiak od lat pozwala sobie na seksistowskie uwagi i inne nieodpowiednie komentarze. Filozof uważa, że to próba odsunięcia go od egzaminowania, którą mogła zainspirować rosyjska agentura. Naukowiec był już karany dyscyplinarnie. Tym razem jednak uczelnia odmówiła rozpoznania zgłoszenia, bo było anonimowe.Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Studenci Uniwersytetu Szczecińskiego zarzucają wykładowcy niewłaściwe zachowania: seksistowskie uwagi, kontrowersyjne wypowiedzi, nadużywanie przerw i wprowadzanie atmosfery strachu.
  • Cztery osoby zgłosiły się do redakcji TVN24. Wcześniej jedna z nich anonimowo zawiadomiła władze uczelni i ministerstwo.
  • Według filozofa skarżący chcą wymusić zmianę egzaminatora na mniej wymagającego i niewykluczone, że zostali zainspirowani przez rosyjską agenturę. Dlaczego? Bo prowadzi antyputinowską działalność.
  • Uniwersytet Szczeciński poinformował autora skargi, że aby wszcząć postępowanie wyjaśniające, musi on podać swoje dane.
  • Prezes Sieci Obywatelskiej WatchDog Polska jest zdania, że władze uczelni powinny badać wszystkie sygnały dotyczące kadry. Także anonimowe.
  • Przeciwko wspomnianemu wykładowcy toczyły się trzy inne sprawy i był karany dyscyplinarnie. Czwarta jest w toku.

Zgłoszenie dotyczy doktora habilitowanego Wojciecha Krysztofiaka, adiunkta w Instytucie Filozofii i Kognitywistyki na Uniwersytecie Szczecińskim. Filozof i logik przedstawia się jako autor licznych publikacji w prestiżowych czasopismach, badacz, recenzent badań, obrońca mniejszości obyczajowych, ofiar pedofilii oraz antyklerykał. Słynie też z dużej aktywności w mediach społecznościowych.

Część jego wpisów budzi kontrowersje. Najgłośniejszym był ten o karmieniu piersią, w którym ocenił, że "naturalne mleko jest bardziej toksyczne niż sztuczne", a posłanka, która karmiła publicznie, "nie była odpowiednio pieszczona".

Według części studentów także na uczelni wykładowca zachowuje się nieodpowiednio.

Michał (imię zmienione) napisał na początku lipca do rektora: "Postawa, sposób prowadzenia zajęć i wypowiedzi publiczne od lat budzą poważne zastrzeżenia, jednak problem pozostaje nierozwiązany mimo wielokrotnych sygnałów".

Pracownica uniwersytetu odpowiedziała, że zgłoszenie zawiera braki formalne: brak danych autora czy osoby, której ono dotyczy [nazwisko nauczyciela i nazwa przedmiotu były podane - red.]. Poinformowała studenta, że jego tożsamość będzie chroniona i odesłała go do formularza dla sygnalistów.

Idą na studia, żeby poznać męża

Michał oraz trzy inne osoby zgłosiły się do redakcji TVN24. Wśród zarzutów powtarzają się te dotyczące seksistowskich uwag. - Doktor mówił, że kobiety idą na studia, żeby poznać męża. Nie żeby się edukować - wspomina Iza (imię zmienione). - Dziewczyny cały czas były oceniane. Komentował nasz ubiór, czy ktoś wygląda jego zdaniem sexy, czy jak chłopak. Lubił mówić o żonach polityków, oceniać, jak wyglądają i że są tylko nic nieznaczącymi istotami - dodaje Estera (imię zmienione).

Czytaj także: