Do zdarzenia doszło 31 lipca w godzinach wieczornych w Sarbinowie. Centrum Koordynacji Ratownictwa Medycznego zostało poinformowane o tym, że daleko od brzegu, na dmuchawcu znajduje się osoba, która nie potrafi wrócić na brzeg.
Arkadiusz Gradowski, prezes Środowiskowo-Lekarskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, powiedział, że na miejscu zwodowano skuter i ratownicy dotarli, jak się okazało, do dwóch nieletnich poszkodowanych. - Ponad 500 metrów od brzegu, na desce SUP, znajdowała się dwójka dzieci, która była bez kamizelek. Dzieci nie zdawały sobie nawet sprawy, że ich dryfowanie postępowało w głąb morza, na którym działają silne prądy - dodał.
Dzieci zostały przebadane, nie wymagały pomocy medycznej.
Skrajnie niebezpieczne zachowanie
Nadkomisarz Monika Kosiec, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie, przekazała, że w zdarzeniu uczestniczyli policjanci. - 44-letni mężczyzna poinformował służby, że znajduje się na brzegu, a jego dzieci nie potrafią wrócić same na brzeg. Gdy dzieci zostały bezpiecznie przetransportowane przez ratowników na brzeg, funkcjonariusze porozmawiali z ojcem i pouczyli go - dodała.
Ratownicy przypominają, że "korzystanie z materacy, dmuchanych zabawek, desek SUP czy innych urządzeń pływających bez adekwatnej asekuracji bądź odpowiednich środków ostrożności, jest skrajnie niebezpieczne".
Autorka/Autor: MR
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Środowiskowo-Lekarskie WOPR