Po walkach z separatystami władze Ukrainy odzyskały w piątek kontrolę nad Mariupolem w obwodzie donieckim na południowym wschodzie kraju. W nocy żołnierze z 79. brygady powietrzno-desantowej z Mikołajowa wpadli w pułapkę w pobliżu granicy ukraińsko-rosyjskiej. Podczas starć co najmniej dwóch żołnierzy ukraińskich zginęło, a około 20 zostało rannych.
Prezydent Petro Poroszenko polecił, by do Mariupola przeniosła się tymczasowo administracja obwodu donieckiego.
"Mariupol może wracać do normalności"
„Dzięki bohaterstwu ukraińskich wojskowych sytuacja w Mariupolu została ustabilizowana. W związku z tym uważam za celowe przeniesienie tam pracy donieckiej administracji obwodowej” – oświadczył Poroszenko, cytowany na stronie internetowej urzędu prezydenckiego. Siedziba administracji obwodowej w Doniecku okupowana jest przez separatystów od początku kwietnia. O oswobodzeniu Mariupola z prorosyjskich rebeliantów poinformował doradca ministra spraw wewnętrznych Anton Heraszczenko.
- Dziś na wszystkich budynkach administracyjnych w Mariupolu wywieszone zostały ukraińskie flagi. Miasto powraca do normalnego życia – powiedział na konferencji prasowej w Kijowie.
Heraszczenko zwrócił uwagę, że akcja oczyszczania miasta z separatystów nie spotkała się ze sprzeciwem jego mieszkańców. - Nie było ani jednej osoby, która popierałaby i broniła działań terrorystów. W przeszłości nie wpuszczano nas do miasta i obrażano naszych żołnierzy, dziś Mariupol już wie, kim są terroryści i bandyci – podkreślił, mówiąc o separatystach.
Poranny atak na separatystów
Ukraińskie siły zaatakowały pozycje buntowników w centrum Mariupola w piątek rano. W walkach zginęło co najmniej pięciu rebeliantów. Minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow pisał wówczas na swoim Facebooku, że operacja rozpoczęła się o godz. 4.50 (godz. 3.50 w Polsce). "Wszystkie kluczowe punkty oporu terrorystów zostały opanowane. Zniszczony został opancerzony samochód rozpoznawczy BRDM, zlikwidowano punkty, skąd ogień prowadzili snajperzy. Straty po stronie terrorystów są wysokie, u nas dwóch rannych" - oświadczył Awakow. Według komunikatu zamieszczonego na stronie internetowej Gwardii Narodowej Ukrainy, rannych podczas walk w Mariupolu zostało czterech jej żołnierzy, w tym jeden ciężko. Separatyści z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej przekazali, że stracili pięciu ludzi. Walki toczyły się z wykorzystaniem moździerzy, a ludność cywilna chowała się w piwnicach domów. Mariupol jest ważnym portem nad Morzem Azowskim; znany jest z eksportu stali.
Zginęli żołnierze z elitarnej jednostki
W nocy doszło z kolei do dramatycznej walki ukraińskich żołnierzy z separatystami w okolicach przejścia granicznego "Dołżański" na granicy z Rosją.
Wojska ukraińskie poniosły ciężkie straty podczas próby przerwania umocnień na terenie zajętym przez rosyjskich najemników.
Dziennikarz ukraińskiego portalu censor.net.ua Jurij Butusow informował o śmierci trzech żołnierzy - dwóch z 79. brygady powietrzno-desantowej i jednego z 3. pułku specnazu. Podczas starć co najmniej rannych zostało też co najmniej 20 żołnierzy.
79. brygada powietrzno-desantowa stacjonuje w Mikołajowie. Jest jedną z najważniejszych jednostek wojsk lądowych Ukrainy.
Front najemników
"Rosyjscy najemnicy otworzyli prawdziwy ukraińsko-rosyjski front. Sytuacja wymaga natychmiastowego zwołania posiedzenia Rady bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy" - tak o ciężkich walkach w rejonie granicy pisał Jurij Butusow, dziennikarz portalu censor.net.ua.
Z jego informacji wynikało, że rosyjscy wojskowi, działający pod przykryciem "ludowej milicji", urządzili prawdziwą bazę w okolicy przejścia granicznego "Dołżański" w obwodzie donieckim i w pobliżu miasta Sniżne.
Przeciwnik używa czołgów, transporterów opancerzonych, zestawów przeciwpancernych, karabinów dużego kalibru i granatników. Terroryści usiłują zerwać operację wojsk ukraińskich i przeszkodzić im w obronie granicy państwowej" - napisał Butusow, cytowany przez "Ukraińską Prawdę".
Autor: asz//rzw / Źródło: Ukraińska Prawda, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters TV