Amerykański żołnierz, oskarżony o próbę wniesienia materiałów wybuchowych do samolotu na lotnisku w Teksasie, zaprzecza jakoby wiedział, że były w jego torbie podróżnej. Mógł je przywieźć - jak wynika z jego zeznań - z Afganistanu.
Jak twierdzi sierżant Trey Scott Atwater, nie zdawał on sobie sprawy, że miał niebezpieczny ładunek w torbie, którą przywiózł do USA z Afganistanu i której używał w trakcie wcześniejszej podróży z Północnej Karoliny do Teksasu.
Dwa bloki C4 "pod ręką"
30-letni żołnierz został aresztowany w sobotę podczas rutynowej kontroli przed wejściem na pokład samolotu na lotnisku w Midland w Teksasie. Według władz, w jego bagażu był silny materiał wybuchowy C4, który może służyć do wysadzania drzwi lub detonowania niewybuchów.
Atwater - w trakcie zeznań - powiedział FBI, że jest specjalistą zajmującym się rozbiórką i wyburzaniem obiektów. Wrócił do USA z Afganistanu w kwietniu ubiegłego roku.
Sierżant wyjaśniał, że funkcjonariusze sił specjalnych armii USA zawsze wyposażeni byli w co najmniej dwa bloki C4. Nie był jednak świadomy, że kiedy wrócił z misji w Afganistanie do bazy w Fort Brag, w Północnej Karolinie, w jego bagażu wciąż były materiały wybuchowe.
Jak powiedział Atwater, bagaż znajdował się w garażu, a kiedy pakował się do drogi do Teksasu nie zauważył żadnych materiałów wybuchowych.
Sierżant nie powiedział, skąd ma C4. Z jego zeznań mogło jednak wynikać, że mógł przywieźć materiały wybuchowe z Afganistanu.
Usłyszał zarzuty
Żołnierza zatrzymano już w sobotę - 24 grudnia na lotnisku w Fayetteville, w Północnej Karolinie. Funkcjonariusze ochrony znaleźli w jego podróżnej torbie wojskowy granat dymny, który skonfiskowali. Został upomniany, lecz pozwolono mu na kontynuowanie podróży do Teksasu.
Dokumenty sądowe nie wskazują na to, aby podczas kontroli w Fayetteville w bagażu podejrzanego były materiały wybuchowe C4. Także władze transportowe nie ujawniły, czy w opinii inspektorów prowadzących śledztwo były już wówczas w torbie Atwatera, czy też znalazły się tam później.
Kiedy sierżant wracał z rodziną do domu, został zatrzymany na międzynarodowym lotnisku w Midland. W czasie kontroli wykryto podejrzany ładunek. Oddział pirotechników z policji zidentyfikował to jako C4. Władze wojskowe USA zabraniają zabierania materiałów wybuchowych C4 z pola walki. Kontrole żołnierzy powracających do domu nie są jednak tak rygorystyczne, jak w przypadku osób korzystających z komercyjnych linii lotniczych.
Sierżantowi postawiono zarzut próby wniesienia materiałów wybuchowych na pokład samolotu. Grozi za to kara do 10 lat więzienia.
Atwater zrezygnował z udziału we wtorkowych przesłuchaniach sądowych. Jego adwokat odmówił komentarza w tej sprawie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24