Agenci Secret Service bardzo rzadko wypowiadają się na temat 22 listopada 1963 roku. Clint Hill w wywiadzie dla rozgłośni Voice of America uczynił wyjątek i opowiedział, jak z jego perspektywy wyglądała tragedia JFK i jak zabójstwo prezydenta zmieniło jego życie.
Kennedy - trudny przypadek
Jak wspomina Clint Hill, ochranianie prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy'ego było prawdziwym wyzwaniem. - Nie lubił, by ktokolwiek stawał pomiędzy nim a ludźmi - powiedział b. agent.
W dniu zabójstwa nic nie wskazywało na bezpośrednie zagrożenie dla życia JFK. Choć Dallas było konserwatywnym miastem, a Kennedy bez wątpienia za konserwatystę nie uchodził, nie otrzymano żadnych pogróżek, żadnych sygnałów, że mogą być problemy.
Wyścig z czasem
Usłyszałem huk z prawej strony z tyłu, z tyłu kawalkady. Zobaczyłem prezydenta łapiącego sie za gardło i poruszającego się na lewo i wiedziałem, że coś było nie tak, więc skoczyłem i pobiegłem w kierunku samochodu prezydenta z pomysłem wdrapania się tam. Clint Hill
Kiedy kawalkada samochodów z JFK jechała ulicami Dallas, Hill znajdował się w samochodzie jadącym za prezydencką limuzyną.
- Usłyszałem huk z prawej strony z tyłu, z tyłu kawalkady. Zobaczyłem prezydenta łapiącego sie za gardło i poruszającego się na lewo i wiedziałem, że coś było nie tak, więc skoczyłem i pobiegłem w kierunku samochodu prezydenta - powiedział Hill.
- Zanim dobiegłem do samochodu, rozległ się trzeci strzał, trafił prezydenta w głowę, spowodował poważną ranę, która sprawiła, że krew, mózg i inny materiał eksplodował na samochód, na mnie, na panią Kennedy - dodał agent Secret Service.
Pierwsza Dama starała się pozbierać te fragmenty z maski samochodu. - Złapałem ją i zrobiłem co tylko mogłem, by umieścić ją na siedzeniu - wspomina Hill.
Potem, z agentem wciąż uczepionym bagażnika za tylnymi siedzeniami limuzyny, auto pędem ruszyło do szpitala Parkland Hospital. JFK nie udało się jednak uratować.
Poczucie winy
- Mam poczucie winy, czuję odpowiedzialność. Byłem jedynym agentem, który mógł coś zrobić tego dnia - uważa rozmówca Voice of America.
Te chwile w 1963 roku, trwające mniej niż minutę, zaciążyły na całym życiu agenta Secret Service. Choć później chronił jeszcze trzech prezydentów USA, w 1975 roku, borykając się z depresją, przeszedł na emeryturę.
Dopiero ostatnie lata - jak sam mówi - okazały się dla niego terapeutyczne.
Mam poczucie winy, czuję odpowiedzialność. Byłem jedynym agentem, który mógł coś zrobić tego dnia. Clint Hill
Cztery razy w historii Stanów Zjednoczonych doszło do udanych zamachów na prezydentów. 14 kwietnia 1865 rok, w Wielki Piątek zastrzelono Abrahama Lincolna. 16 lat później ten sam los spotkał Jamesa A. Garfielda. W piątek 6 września 1901 roku z ręki zamachowca zginął William McKinley.
Najbardziej znanym i uchwyconym przez kamery zabójstwem była śmierć JFK w Dallas, 22 listopada 1963 r. Oficjalna wersja, w którą nie wierzy wielu obywateli USA, mówi, że samotnym zamachowcem był Lee Harvey Oswald.
Sam Oswald został dwa dni później zastrzelony w podziemiach budynku policji w Dallas przez Jacka Ruby'ego. Ruby został skazany na śmierć, jednak w 1967 roku zmarł w więzieniu na raka płuc.
Źródło: Voice of America, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org