U Bailey Matheson z Nowej Szkocji w Kanadzie na początku 2017 roku zdiagnozowano rzadką postać nowotworu złośliwego. Kiedy dowiedziała się, że szanse wyleczenia są bardzo małe, kobieta zrezygnowała z chemioterapii i zaczęła spełniać swe marzenia. Tuż przed śmiercią napisała swój nekrolog, w którym podsumowuje swoje życie.
"35 lat - to nie wydaje się zbyt długo, ale, do cholery, było dobrze" - tak zaczyna się nekrolog Matheson, który napisała krótko przed śmiercią. To nie tylko pożegnanie z najbliższymi, również podsumowanie życia i rady dla przyjaciół.
"Nie miałeś pojęcia, w co się pakujesz"
"Nie chcę, by brzmiało to jak normalny, nudny nekrolog. Chcę, żeby to była wiadomość dla wszystkich, których kocham" - miała tłumaczyć swojej przyjaciółce Julie Carrigan, powody spisania pożegnania.
Kobieta dziękuje swoim rodzicom, którzy dali jej "największy dar" i wspierali decyzję o zaprzestaniu leczenia - mimo tego, że była ich jedynym dzieckiem.
Zwraca się również do swego partnera, którego poznała trzy miesiące przed zdiagnozowaniem nowotworu, dzięki aplikacji randkowej.
"Do mojego Brenta... Nie miałeś pojęcia, w co się pakujesz, kiedy wtedy kliknąłeś. Nie mogłam nawet marzyć o lepszym facecie. Kocham Cię tak, że nawet nie potrafię tego wyrazić" - pisze.
Matheson kończy słowami: "Nie bierz tych wszystkich małych rzeczy zbyt serio i po prostu żyj" - stwierdza.
"To jak wygrana w złej loterii"
Matheson prowadziła zdrowy i aktywny tryb życia, ale zaczęła narzekać na silne bóle brzucha. Kiedy po pewnym czasie zgłosiła się do szpitala, lekarze przypuszczali, że dolegliwości mogą być wynikiem problemów z mięśniami bądź plecami.
Kobieta wyczuła jednak guzek po lewej stronie brzucha. Lekarze przeprowadzili wówczas szereg szczegółowych badań, w tym badanie USG i biopsję, które ujawniły prawdziwą przyczynę bólu. W styczniu 2017 roku u Matheson zdiagnozowano mięsaka gładkokomórkowego - rzadki nowotwór złośliwy.
Według amerykańskiej Narodowej Organizacji ds. Rzadkich Chorób (NORD), dokładna przyczyna powstawania tego nowotworu pozostaje wciąż nieznana. "To jak wygrana na złej loterii" - tłumaczy Julie Carrigan, przyjaciółka zmarłej.
Miała dwa lata życia
Początkowo zakładano, że złośliwego guza uda się usunąć dzięki radioterapii, jednak kuracja nie powiodła się. Na operację było zaś za późno. Pozostała jedynie możliwość chemioterapii, która nie dawała większych szans na przeżycie.
Obawiając się skutków ubocznych, Matheson zrezygnowała z dalszego leczenia, mając przy tym świadomość, że bez podjęcia kuracji umrze. Lekarze powiadomili kobietę, że zostały jej dwa lata życia. Matheson postanowiła jak najlepiej wykorzystać ten czas. I spełnić swe marzenia.
Kobieta zaczęła podróżować po świecie. Razem z ukochanym i przyjaciółmi zwiedziła trzynaście krajów - m.in. Czarnogórę, Francję, Grecję, Hiszpanię i Maroko. Dwukrotnie zobaczyła na żywo koncert Coldplay - swojego ulubionego zespołu.
"Wiedziała, że ma mało czasu"
"Martwiła się, że podczas chemioterapii jej jakość życia znacząco spadnie, dlatego postanowiła zająć się sprawami, które naprawdę chciała zrobić" - mówi jej partner.
"Wiedziała, że ma mało czasu" - dodaje.
Bailey Matheson zmarła 5 kwietnia.
Autor: dp//mro / Źródło: nypost.com, today.com
Źródło zdjęcia głównego: Bailey Matheson/Instagram