Przez trzydzieści lat na brazylijskich plażach śmiał się bezczelnie z brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Schorowany wrócił do kraju, odsiedział jedną trzecią wyroku za napad stulecia, teraz wychodzi na wolność. 79-letni Ronnie Biggs, skazany w 1963 roku za zuchwałą kradzież, wyjdzie w piątek - donosi "News of the World".
Mężczyzna zostanie zwolniony, mimo że nie okazuje skruchy i, jak zapewnia, gdyby tylko mógł, zrobiłby drugi raz to samo, za co prawie pół wieku temu został skazany. Mało to jednak prawdopodobne - najbardziej znany w Wielkiej Brytanii złodziej jest po udarze mózgu, jest karmiony sondą i porozumiewa się przy pomocy dziecięcych klocków z alfabetem lub na migi. Cierpi też na depresję, owrzodzenie żołądka i chorobę oczu i nie może chodzić o własnych siłach.
Napad i ucieczka jak z westernu
Biggs został skazany na 30 lat więzienia za przynależność do 15-osobowego gangu, który napadł na pociąg pocztowy na trasie Glasgow-Londyn. Łupem złodziei padło 2,6 mln funtów, a według prasy ich wyczyn przypominał zuchwałe napady westernowych bandytów.
Biggs długo nie zagrzał miejsca w więzieniu. Zbiegł po niespełna 15 miesiącach, wspinając się po murze i skacząc do czekającego na niego z drugiej strony samochodu dostawczego. Wraz z żoną i dziećmi pojechał do Paryża (gdzie przeszedł operację plastyczną), a następnie do Australii. Operacja niewiele pomogła - w latach 70-tych został rozpoznany przez reportera. Biggs ponownie spakował manatki i zostawiając rodzinę w Australii odleciał do Brazylii.
Ślub z prostytutką i kubeczki z Biggsem
Jego incognito w Rio de Janeiro nie potrwało długo. W 1974 odnalazł go dziennikarz "Daily Express" i przeprowadził z nim wywiad. Sprawa stała się sensacją, ale Biggs był dla brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości nietykalny - nie tylko Wielka Brytania nie miała wówczas z Brazylią umowy o ekstradycję, ale złodziej w międzyczasie związał się z prostytutką i striptizerką Raimundą de Castro, która była z nim w ciąży. A brazylijskie prawo nie dopuszczało wydalenia ojca obywatela tego kraju.
Od tego czasu Biggs nawet nie próbował się ukrywać. Pozował nawet do zdjęć na plaży Copacabana owinięty w brytyjską flagę i z policyjnym hełmem na głowie, a w sklepach pojawiły się pamiątki opatrzone jego nazwiskiem. Władzom brytyjskim dwukrotnie nie udało się doprowadzić do jego ekstradycji. Fiaskiem zakończyła się nawet próba porwania go - w 1981 roku były brytyjski żołnierz wywiózł go na Barbados, spodziewając się nagrody. Nie przewidział jednak, że Barbados też nie miało umowy o ekstradycję i Biggs wrócił do Rio.
Powrót to pinty ciemnego piwa... i lekarza
Jednak w miarę jak kończyły się pieniądze ojczysta ziemia wydawała się coraz bardziej kusząca. W 2001 roku w wieku 71 lat Biggs powrócił dobrowolnie do Wielkiej Brytanii. Deklarował, ze tęskni za pintą piwa w lokalnym pubie, jednak nie brakowało cyników twierdzących, że prawdziwym powodem była chęć skorzystania z brytyjskiego systemu publicznej służby zdrowia, choćby nawet za kratkami więzienia o zaostrzonym rygorze w Belmarsh. Posiedział osiem lat.
Biggs po wyjściu z placówki zamieszka z rodziną na koszt podatnika w północnym Londynie. Koszt opieki lekarskiej nad nim oceniany jest na 30 tys. funtów rocznie.
Źródło: tvn24.pl, Bild.de
Źródło zdjęcia głównego: telegraph.co.uk