Zginął. Teraz żyje. Chaos tydzień po katastrofie


Tydzień po katastrofie samolotu ATR-72 w Tiumenie na Syberii doszło do niesamowitego odkrycia. Jedna z 31 ofiar katastrofy została odnaleziona na... intensywnej terapii w pobliskim szpitalu. Okazało się, że ranny mężczyzna trafił tam omyłkowo pod nazwiskiem innej ofiary. Lekarze przepraszają, ale tłumaczą, że są od leczenia, a do pomyłki doszło "prawdopodobnie w czasie transportu".

ATR-72 rozbił się 2 kwietnia, kilkadziesiąt sekund po starcie z lotniska. Na pokładzie były 43 osoby - 39 pasażerów i czterech członków załogi. Zginęło 31 osób, a 12 trafiło do szpitala w stanie ciężkim i krytycznym.

Szczęście i tragedia

Dimitrija Ivanutę po tygodniu spędzonym na oddziale intensywnej terapii rozpoznała jego siostra. Przypadkiem. Zobaczyła jednego z rannych, który przypominał jej brata i okazało się, że człowiek z poważnymi obrażeniami twarzy to w rzeczywistości on, a nie - jak informowała karta - Konstantin Peil.

Szpital poinformowany o pomyłce, zawiadomił rodzinę Peila, przepraszając i stwierdzając, że ten jednak w katastrofie zmarł. Rodzina zażądała natychmiastowych badań DNA i te potwierdziły, że ocalały z katastrofy i mocno poparzony ranny to Dimitrij Ivanuta.

- Najprawdopodobniej do pomyłki doszło w czasie transportu rannych. To wtedy wpisaliśmy go na listę jako Konstantina Peila i zawieźliśmy do szpitala, gdzie naszym zadaniem jest przede wszystkim leczyć - wyjaśnił ordynator chirurgii tiumeńskiego szpitala, Sergiej Czarik, cytowany przez "The Moscow Times".

Na intensywnej terapii wciąż przebywa 9 z 12 ocalałych osób. Śledztwo w sprawie wypadku bada MAK. Do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy wszystkie samoloty ATR-72 zostały wycofane z użytku w Rosji.

Źródło: themoscowtimes.com