Zdradził dziennikarzowi kulisy Operacji Merlin. Były pracownik CIA przed sądem

Irański program atomowy znalazł się w ogniu krytyki szczególnie za prezydentury Mahmuda Ahmadineżadapresident.ir

W sądzie federalnym w Wirginii trwa proces byłego urzędnika CIA Jeffreya Sterlinga oskarżonego o przekazanie dziennikarzowi "New York Timesa" Jamesowi Risenowi informacji o tajnej misji CIA w Iranie. Prokuratura wycofała wezwanie do zeznań w sądzie dla reportera.

Ława przysięgłych będzie musiała zdecydować, czy 47-letni Sterling, były prawnik i pracownik CIA, złamał tajemnicę państwową, o co oskarża go prokuratura na podstawie ustawy o szpiegostwie. Zdaniem prokuratury Sterling przekazał tajne informacje Risenowi, a ten wykorzystał je w swej książce "State of War" (2006 r.).

Wieloletni dziennikarz "NYT" i dwukrotny laureat Nagrody Pulitzera opisał w niej tajną, nieudaną operację CIA w Iranie (Operacja Merlin), której celem było storpedowanie irańskiego programu atomowego m.in. poprzez podstawienie Irańczykom rosyjskiego naukowca z fałszywymi planami głowic atomowych. Operację miał zaaprobować jeszcze prezydent Bill Clinton.

Walka o wolność słowa

Risen, który od początku tej głośnej sprawy odmawiał ujawnienia źródeł swych informacji, nie będzie zeznawał w procesie. Już w poniedziałek zarówno prokuratura, jak i obrona potwierdziły, że wycofały wezwanie dla dziennikarza do stawienia się w sądzie. - To koniec siedmioletniej walki prawnej o to, czy można zmuszać (dziennikarza) do ujawnienia jego poufnego źródła - napisał, nie kryjąc zadowolenia z takiego obrotu sprawy, "New York Times". Administracja prezydenta Baracka Obamy, która słynie z wyjątkowej surowości, jeśli chodzi o karanie przecieków dotyczących złamania tajemnicy państwowej, od wielu lat żądała od Risena ujawnienia źródła informacji opisanych w książce. Ten odmówił jednak współpracy nawet wtedy, gdy prokuratura dwukrotnie wezwała go do zeznań w sądzie pod groźbą kary. Za obrazę sądu, którą byłoby niepodporządkowanie się wyrokowi nakazującemu ujawnienie tożsamości źródła, dziennikarzowi groziłaby nawet kara więzienia. By się bronić, Risen odwołał się do Sądu Najwyższego, ale ten uznał w czerwcu 2014 roku, że nie będzie się tą sprawą zajmować.

Poufność źródeł

Dopiero w grudniu obawy o to, że dziennikarz może zostać oskarżony i skazany, rozwiał prokurator generalny Eric Holder, ogłaszając, że prokuratura przestaje go ścigać i zmuszać do ujawnienia źródeł. Nie było jednak pewne, czy dziennikarz nie zostanie ponownie wezwany do składania zeznań w charakterze świadka w procesie Sterlinga. Odmawianie odpowiedzi na pytania też mogłoby być odebrane jako obraza sądu i doprowadzić do skazania dziennikarza. W postępowaniu przygotowującym do tego procesu, Risen powtórzył pod przysięgą w ubiegłym tygodniu, że w pracy nad swą książką korzystał z wielu źródeł, ale nie ujawni żadnego z nich. Bez zeznań Risena prokuraturze będzie znacznie trudniej wygrać sprawę w procesie Sterlinga - komentuje "New York Times". - Od początku mówiliśmy, że w żadnych okolicznościach Jim nie ujawni ani rządowi, ani nikomu innemu swych poufnych źródeł - powiedział adwokat Risena, Joel Kurtzberg. Jak dodał, sprawa ta wykracza poza przypadek samego Risena. - To dotyczy wszystkich dziennikarzy. Muszą bronić poufności, by wykonywać swój zawód - zaznaczył. Wyraził jednak obawę, że choć Risen nie będzie ostatecznie zmuszany do zeznań, to nie ma pewności, że w przyszłości inni dziennikarze w Stanach Zjednoczonych nie będą do tego obligowani przez kolejne administracje.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: president.ir

Tagi:
Raporty: