Zbierają od internautów 200 tys. dolarów na film kompromitujący burmistrza


Portal plotkarski Gawker chce zebrać od swoich czytelników 200 tysięcy dolarów, aby kupić film, na którym burmistrz Toronto pali crack. Wideo widzieli podobno twórcy Gawkera. Sam burmistrz zaprzecza oskarżeniom.

Afera z burmistrzem Toronto Robem Fordem rozpętała się w minionym tygodniu. Portal Gawker oraz brukowiec Toronto Star opublikowały artykuły, w których twierdzą, że ich dziennikarze widzieli film, na którym burmistrz pali crack. Film miał nagrać komórką diler narkotyków. Jak opisuje John Cook, naczelny "Gawkera", na filmie widać Forda, który siedzi ze szklaną fajką w jednej ręce i zapalniczką w drugiej. Śmieje się i mamrocze, mówi też o polityce. Wideo trwa półtorej minuty. Ford przez kilka dni nie wypowiadał się wcale na temat rzekomego nagrania, w ubiegły piątek zabrał w końcu głos. Jak powiedział, opisywany filmik nie istnieje, a on sam nie zażywa kokainy ani cracku.

Chcą 200 tysięcy. Datki przekazują internauci

Wideo nie zostało nigdzie udostępnione. Jego autor żąda za publikację 200 tysięcy dolarów. Pieniądze w bezprecedensowy sposób postanowił zebrać Gawker i zaapelował do swoich czytelników, by dokonywali wpłat w serwisie Indiegogo, umożliwiającym kolektywne zbieranie funduszy na określony cel. Do tej pory zebrano prawie 170 tysięcy dolarów. Akcja uda się, jeśli próg 200 tys. zostanie przekroczony do poniedziałku do północy. Najmniejszą możliwą do wpłaty kwotą jest jeden dolar. Za większą sumę można dostać "nagrodę" - osobiste podziękowanie od Gawkera (za 75 dol.), kanadyjską flagę podpisaną przez właściciela serwisu (150 dol.) czy kolację z pracownikami serwisu (1000 dolarów). Dotąd datek przekazało ponad 7 tysięcy indywidualnych użytkowników.

"To nie jest tradycyjna metoda zbierania informacji"

Akcję skrytykowała część mediów, m.in. brytyjski "Guardian". - To nie jest tradycyjna technika zbierania informacji. To pogwałcenie etyki dziennikarskiej - ocenia dziennikarz gazety, Tom McCarthy. Pyta też w swoim tekście, czy właściciele Gawkera sami nie mieli środków na zakup nagrania. Dodatkowo, może okazać się, że nawet po zebraniu pieniędzy nie uda się uzyskać filmu, bo, jak poinformował naczelny Gawkera John Cook, posiadacz nagrania "tajemniczo zapadł się pod ziemię". - Nie mieliśmy z nim kontaktu od zeszłej niedzieli - przyznał. Wpłaty w serwisie są jednak nadal możliwe.

Autor: jk/tr / Źródło: cnn.com, guardian.co.uk, tvn24.pl