Co najmniej dwie osoby zginęły w następstwie zawalenia się w Tel Awiwie w poniedziałek budowanego wielokondygnacyjnego parkingu podziemnego. Kilka osób wciąż jest pod gruzami, a kilkanaście zostało rannych - poinformowały służby ratownicze.
Wcześniej izraelskie służby ratunkowe informowały o kilkunastu rannych i trzech osobach uwięzionych pod ruinami i o nawiązaniu kontaktu z dwiema z nich.
Nie ma informacji, co było przyczyną katastrofy budowlanej, do której doszło w Ramat Hahajal - dzielnicy handlowej w północnej części Tel Awiwu. W dzielnicy tej mieści się wiele firm high-tech, restauracji i szpital, w którym personel - jak pisze AFP - postawiono w stan najwyższej gotowości.
- Kiedy przybyłem na miejsce, natknąłem się na wielu rannych, którzy zdołali się wydobyć spod zawału o własnych siłach - powiedział cytowany przez AFP wolontariusz Mosze Lewi.
Policja wykluczyła zamach
- Byłem w swym biurze kilkadziesiąt metrów od budowli, która się zawaliła. Miałem wrażenie, że to trzęsienie ziemi - opowiadał w telewizji świadek zdarzenia Ben Jehiman.
Policja wykluczyła zamach - pisze AFP i przypomina, że Izrael ma jeden z wyższych świecie zachodnim wskaźników wypadków w sektorze budowlanym. W latach 2000-2015 na budowach zginęło 480 ludzi - wynika z danych opublikowanych w maju przez izraelskie media.
Autor: pk / Źródło: PAP