Zamrozili zmarłego guru, bo wierzą, że medytuje

Aktualizacja:
Jeden z plakatów przedstawiających Maharaję znaleziony na stronie jego sektydjjs.org

Wyznawcy sekty w północno-zachodnich Indiach zamrozili ciało zmarłego pod koniec stycznia guru Aszutoszy Maharadży, wierząc, że jest on w stanie głębokiej medytacji, kiedyś powróci do życia i nimi pokieruje.

Jak podaje BBC, władze Dźalandharu w stanie Pendżab stwierdziły zgon około 70-letniego Maharadży 29 stycznia. Najprawdopodobniej zmarł na atak serca. Nie wszyscy są jednak tego samego zdania. - On nie zmarł. Medycyna nie rozumie takich rzeczy jak joga. Będziemy czekać i przyglądać się. Jesteśmy przekonani, że guru powróci - powiedział BBC Swami Vishalanand, rzecznik stowarzyszenia duchowego Divya Jyoti Jagrati Sansthan (Misja Boskiego Przebudzenia). Sekta twierdzi, że ma ponad 30 milionów wyznawców, a na swej stronie internetowej podaje, że została założona w 1983 r. w celu "osiągnięcia pokoju na świecie"; ma 350 filii w 15 krajach na świecie. Rzecznik stowarzyszenia zastrzegł, że chociaż lekarze stwierdzili, iż Maharadża "jest martwy w sensie klinicznym", to faktycznie żyje i jest w stanie samadhi. Samadhi polega na osiągnięciu przez jogina stanu bardzo głębokiej koncentracji i zatrzymaniu funkcji życiowych organizmu. W 1993 r. wyznawcy guru Balaka Brahmaczariego z Kalkuty odmawiali skremowania jego ciała przez prawie dwa miesiące, twierdząc że obudzi się on z "medytacyjnego transu". W końcu 450 policjantów wkroczyło do centrum religijnego na przedmieściach Kalkuty i zabrało rozkładające się zwłoki.

Autor: kło\mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: djjs.org