Tysiące osób wzięły w sobotę udział w pogrzebie zastrzelonej w czwartek znanej działaczki ekologicznej w Hondurasie Berty Caceres. Zbrodnia odbiła się szerokim echem za granicą.
45-letnia Caceres prowadziła ostatnio kampanię sprzeciwu wobec budowy olbrzymiej zapory i elektrowni wodnej. Inwestycja spowodowałaby zalanie dużego obszaru zamieszkałego przez Indian z plemienia Lenca i pozbawiłaby ich źródeł wody pitnej. Działaczka przewodziła protestom Indian i stała się znana nie tylko w kraju ale i za granicą.
Jej rodzina ujawniła, że od pewnego czasu stale otrzymywała pogróżki od firm budowlanych, polityków a nawet policji.
Dwie wersje
W ub. czwartek nieznani sprawcy zastrzelili ją w jej rodzinnym mieście La Esperanza, odległym o ok. 200 km na północny zachód od stolicy kraju Tegucigalpy. Zdaniem rodziny zamordowanej była to zbrodnia na tle politycznym. Natomiast władze twierdzą, że było to zwykłe przestępstwo kryminalne. Pogrzeb przerodził się w demonstrację przeciwko władzom i wielkim korporacjom. Wznoszono okrzyki "Berta żyje, walka trwa !" i "Sprawiedliwości !". Caceres otrzymała w ub. roku Nagrodę Ekologiczną im. Goldmana, uważaną za najwyższe wyróżnienie w dziedzinie ekologii.
Autor: ToL//rzw / Źródło: PAP