Przedmieścia Paryża stały się polem walki 40 młodych ludzi z policją. Zamieszki w Bagnolet wybuchły po śmierci nastolatka w czasie policyjnego pościgu.
Młodzi ludzie brutalnie zaatakowali policjantów i strażaków. W stronę funkcjonariuszy poleciały koktajle Mołotowa i kamienie. Ale na tym nie koniec. MSW utrzymuje, że jeden z uczestników rozruchów strzelił do funkcjonariuszy z broni palnej.
- Jedna osoba - prawdopodobnie ta, która strzelała - została aresztowana - mówi Piotr Moszyński z Radia RFI.
Na atakach na policję młodzież nie poprzestała. - Podpalono blisko 30 samochodów, kilka kontenerów na śmieci, rozbito witrynę jednego ze sklepów i przystanków autobusowych - relacjonował dziennikarz. Podczas zamieszek nikt nie został ranny
Minister spraw wewnętrznych Francji Brice Hortefeux zaapelował o pokój na wschodnich przedmieściach Paryża.
Uciekał przed policją
Zamieszki wybuchły w niedzielę wieczorem. Przyczyną niepokojów stała się śmierć 18-letniego Yakou Sanogo, który rozbił się na motocyklu podczas ucieczki przed policją. Chłopak nie zatrzymał się wcześniej do policyjnej kontroli.
Władze poinformowały, że 18-latek, pracujący jako dostawca pizzy, prowadził motocykl crossowy, a to jest zabronione na drogach publicznych.
Młody mężczyzna uderzył w betonową barierkę i zmarł w drodze do szpitala.
W 2007 roku w podobnych okolicznościach na motocyklu rozbiło się dwóch młodych ludzi na innym paryskim przedmieściu, Villiers-le-Bel. W zamieszkach rannych zostało wówczas ok. 120 policjantów, wobec których użyto broni palnej.
Źródło: PAP