"Żadne pojedyncze wydarzenie nigdy nie zniszczy tego, kim jesteśmy"


Prezydent USA Barack Obama i jego małżonka Michelle uczcili minutą ciszy ofiary ataku na Amerykę, jakiego dopuścili się przed 11 laty islamscy terroryści. Później wzięli udział w uroczystościach przed Pentagonem, gdzie prezydent wygłosił przemówienie.

We wtorek rano Obamowie przeszli z Białego Domu na południowy trawnik, gdzie wraz ze swoimi współpracownikami uczcili minutą ciszy tych, którzy zginęli 11 września 2001 roku.

Miało to miejsce o godzinie 8:46 czasu miejscowego - dokładnie o tej porze 11 lat temu pierwszy samolot uderzył w budynek World Trade Center.

Amerykanie czczą dziś ofiary zamachu wszędzie tam, gdzie przed laty rozgrywały się dramatyczne wydarzenia - w Nowym Jorku, w Pentagonie i w Pennsylvanii, gdzie rozbił się samolot po nieudanej próbie odbicia samolotu z rąk terrorystów.

Przed Pentagonem

Po uroczystościach w Białym Domu prezydent USA także pojechał pod Pentagon, gdzie czekał już na niego sekretarz obrony USA Leon Panetta.

W wygłoszonym tam przemówieniu Barack Obama podkreślił, że mimo całego bólu, 11 września 2001 roku Amerykanie dowiedzieli się, iż "żadne pojedyncze wydarzenie nigdy nie zniszczy tego, kim są, żaden akt terrorystyczny nie zmieni tego, co sobą reprezentują".

W wystąpieniu przed Pentagonem prezydent wyraził przekonanie, że historyczną konsekwencją tamtego ataku nie będzie "lęk albo nienawiść", lecz "świat bezpieczniejszy i naród (amerykański) bardziej zjednoczony niż kiedykolwiek przedtem". Przypomniał również, że ponad rok temu - 2 maja 2011 r. - komandosi amerykańscy zabili w Pakistanie ukrywającego się tam przywódcę Al-Kaidy Osamę bin Ladena. Obama wyraził uznanie dla - jak to określił - "żołnierzy pokolenia 11 września", którzy walczyli w Iraku i walczą jeszcze w Afganistanie. Podkreślił też, że walka z terrorystami z Al-Kaidy i innych organizacji ekstremistów islamskich, "nie jest wojną z islamem". Biden na miejscu katastrofy Tego samego dnia wiceprezydent Joe Biden uczestniczył w ceremonii rocznicowej w Shanksville w Pensylwanii, gdzie 11 września 2001 r. czwarty samolot porwany przez terrorystów rozbił się, kiedy pasażerowie podjęli walkę z porywaczami. Samolot ten leciał w kierunku Waszyngtonu i miał uderzyć w Biały Dom lub budynek Kongresu. W rocznicę ataku rzecznicy Obamy i kandydata Republikanów na prezydenta Mitta Romneya ogłosili, że nie będą tego dnia zamieszczać w mediach ogłoszeń przedwyborczych. Tegoroczna kampania prezydencka polega głównie na wzajemnych atakach personalnych.

Politycy na drugim planie W Nowym Jorku 11. rocznica ataków na World Trade Center miała odmienny charakter niż poprzednie. Uroczystości sprowadziły się głównie do odczytania imion i nazwisk ofiar tragedii przez ich krewnych. Nieliczni przybyli tam politycy znaleźli się na dalszym planie. Przy pięknej, słonecznej pogodzie, niemal identycznej jak w dniu tragedii 11 września 2001 roku, w strefie zero zebrali się z kwiatami, balonikami i zdjęciami zmarłych krewni, przyjaciele i znajomi ofiar. W poprzednich latach na uroczystościach rocznicowych w Nowym Jorku występowało wielu polityków, od prezydentów USA po burmistrzów tego miasta. Uczestniczyły w nich tysiące ludzi. Tym razem na uroczystości przybyli m.in. były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani, obecny Michael Bloomberg oraz gubernatorzy stanów Nowy Jork Andrew Cuomo i New Jersey Chris Christie, ale nie zabierali głosu. Według szacunków nowojorskich mediów we wtorek rano przy pomniku pamięci zgromadziło się mniej niż 500 krewnych ofiar samobójczych zamachów.

Rodziny rozgoryczone W miesiącach poprzedzających wtorkowe uroczystości rodziny zmarłych nie kryły rozgoryczenia spowodowanego kontrowersjami wokół finansowania zaprojektowanego w strefie zero muzeum dla uczczenia ofiar. Obiekt wznoszony kosztem ponad 700 milionów dolarów miał być oddany do użytku zgodnie z początkowymi planami w 2009 roku. Spory między rządową agencją, właścicielem gruntu a fundacją zarządzającą muzeum spowodowały kilkuletnią zwłokę. Drogę do ukończenia muzeum ma utorować poniedziałkowe porozumienie między Cuomo, Christie oraz Bloombergiem. Nowojorscy policjanci wspominali we wtorek na Twitterze i Facebooku kolegów, którzy zginęli w akcji ratunkowej.

Autor: jak//bgr / Źródło: Reuters, ABC News, PAP