#PisząoPolsce. Zachodnie media o wolności słowa

Największe światowe agencje i media informują o karze nałożonej na TVNPRI, BBC, Washington Post, Reuters, ABC News

Od poniedziałkowego wieczora światowe media - między innymi dzienniki "Washington Post" i "Financial Times" - informują w swoich serwisach o decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie relacjonowania wydarzeń w Sejmie i przed Sejmem z grudnia 2016 roku.

OŚWIADCZENIA TVN I TVN24 W SPRAWIE DECYZJI KRRIT

"Autokratyczna kontrrewolucja w Polsce coraz bliżej" - tytułuje redakcyjny komentarz opublikowany w poniedziałkowy wieczór "The Washington Post".

"Washington Post"

"W poprzednim pokoleniu, Polska stała na czele walki o zastąpienie totalitaryzmu w Europie Środkowej liberalną demokracją. Teraz niestety zmierza w stronę kontrrewolucji, która może rozmontować kluczowe instytucje wolnego społeczeństwa. W ciągu ostatnich kilku dni, prawicowy nacjonalistyczny rząd uderzył w niezależność sądownictwa i mediów. Wydaje się być przekonany, że Unia Europejska i Stany Zjednoczone nie mają środków, aby pociągnąć go do odpowiedzialności za tego typu działania. I może mieć rację" - piszą dziennikarze.

"Pierwszym krokiem rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość było uchwalenie przez niższą izbę parlamentu w piątek ustawy, która radykalnie zmieni skład Sądu Najwyższego. Wiek emerytalny dla sędziów zostanie obniżony z 70 na 65 lat, zmuszając ok. 40 proc. spośród ponad 80 obecnych członków do rezygnacji, chyba że prezydent – który jest zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości – zgodzi się na indywidualne odstępstwo. Z kolei organ nominujący nowych sędziów zostanie zmieniony tak, aby większość jego członków była wybierana przez parlament, nie przez innych sędziów. W raporcie Komisji Weneckiej (organu doradczego Rady Europy) słusznie zauważono, iż ustawa, która prawdopodobnie szybko przejdzie przez wyższą izbę parlamentu, "umożliwi władzy ustawodawczej i wykonawczej ingerencję w niepokojąco szerokim zakresie" w sądy. Prawo i Sprawiedliwość będzie w stanie m.in. powoływać większość w izbie Sądu Najwyższego, odpowiedzialnej za kwestie związane z wyborami powszechnymi" - wskazuje "WaPo".

"Drugie uderzenie nastąpiło w poniedziałek, gdy kontrolowany przed rząd organ monitorujący media nałożył karę w wysokości 420 tysięcy dolarów na najważniejszy w kraju niezależny kanał informacyjny. Jest to efekt relacji z protestów ulicznych, które odbyły się w tym roku (ubiegłym, pomyłka "WaPo" - red.). Natomiast w lipcu doszło do dyskusyjnego naliczenia TVN24 podatku w wysokości 30 milionów dolarów. Stacja, której właścicielem jest Scripps Networks Interactive, stanowi jedną z największych amerykańskich inwestycji w Polsce" - pisze dziennik.

"Jednak lider Prawa i Sprawiedliwości – Jarosław Kaczyński – działa w stylu Władimira Putina i wydaje się zdeterminowany, by zmusić TVN24 do przyjęcia postawy prorządowej pod groźbą sprzedaży lub zamknięcia" - dodaje redakcja.

"Działania Polski wyraźnie naruszają demokratyczne normy Unii Europejskiej, której organ wszczął postępowanie mogące teoretycznie prowadzić do nałożenia na Polskę kar finansowych lub odebrania praw do głosowania. Ale liderzy polscy i UE doskonale wiedzą, że tego typu działania są mocno utrudnione. W celu ich podjęcia konieczna jest zgoda wszystkich 28 krajów członkowskich, a węgierski premier Viktor Orban, który prowadzi podobne do polskich działania, z pewnością wyrazi sprzeciw. Niektórzy przedstawiciele UE mówią o ograniczeniu funduszy dla Polski. To może być element przykuwający uwagę pana Kaczyńskiego, który od dawna ma wrogie nastawienie do Unii, lecz chce korzystać z jej zasobów finansowych" - zaznacza dziennik.

"Kaczyński nie ponosi bezpośredniej odpowiedzialności za swoje decyzje. Odmawia oficjalnego objęcia stanowiska w rządzie, a zamiast tego rozdaje karty w gronie swoich podwładnych. Ceni silne więzi między USA a Polską i pozytywnie odnosi się do prezydenta Trumpa, który odwiedził Warszawę w lipcu. Trump nie miał wówczas nic do powiedzenia na temat stylu władzy i niezależności mediów. Jeżeli teraz również nie zabierze głosu, będzie to kolejny element sprzyjający kontrrewolucji w Polsce" - kończą dziennikarze.

"Financial Times"

Prestiżowy "Financial Times" pisze, że "kara nałożona na polską stację telewizyjną wywołała falę oskarżeń o atak na media".

"Organ nadzorujący media w Polsce ukarał jedną z głównych niezależnych grup mediowych w kraju, za opublikowaną przez jeden z jej kanałów relację z poważnego kryzysu politycznego. Kara doprowadziła do licznych zarzutów o atak na wolność mediów. Konflikt między polskim rządem a opozycją w grudniu ubiegłego roku był jednym z najbardziej pamiętnych wydarzeń od objęcia przez Prawo i Sprawiedliwość władzy w 2015 r. Wybuchł po tym, jak rząd zaproponował ograniczenie dostępu mediów do Sejmu. Parlamentarzyści reprezentujący opozycję okupowali część niższej izby parlamentu, uniemożliwiając jej normalne funkcjonowanie. Z blokady zrezygnowano dopiero w styczniu, gdy rząd wycofał się ze swoich pomysłów" - przypomina "FT", dodając, że zdaniem KRRiT relacjonująca te wydarzenia TVN24 "naruszyła Ustawę o radiofonii i telewizji, która zabrania 'propagowania działań sprzecznych z prawem i sprzyjania zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu'".

"Financial Times" zwraca przy tym uwagę, że "KRRiT nie podała szczegółów naruszenia, a jej rzecznik nie odpowiedział od razu na prośby o komentarz w tej sprawie".

Dziennik zwraca uwagę, że TVN24 zapowiedział odwołanie od grzywny, określając oskarżenia KRRiT jako oparte na "niezwykle nieobiektywnym i niedbale przygotowanym raporcie", w którym nie wskazano nawet jednego nieprawdziwego stwierdzenia lub błędu merytorycznego w relacji TVN24.

"TVN S.A. stwierdza kategorycznie, że w dniach kryzysu parlamentarnego między 16 a 18 grudnia 2016 r. dziennikarze TVN24 nie (…) kreowali atmosfery poparcia dla wydarzeń, lecz relacjonowali w możliwie najpełniejszy sposób wydarzenia, co jest podstawowym zadaniem dziennikarstwa informacyjnego – czytamy w oświadczeniu TVN24" - dodaje "FT".

Gazeta cytuje też Adama Pieczyńskiego, Dyrektora Pionu Informacji TVN, który stwierdził, że "przedstawianie faktów – zgodnych lub niezgodnych z prawem – nie może być traktowane jako namawianie do jakichkolwiek działań, tak jak pokazywanie przebiegu i skutków wypadku drogowego nie jest propagowaniem naruszania zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym".

W opinii "FT" "w ciągu ostatnich dwóch lat Prawo i Sprawiedliwość podjęło działania wzmacniające kontrolę nad nadawcami publicznymi, w następstwie czego Unia Europejska zaczęła pytać polski rząd, co robi, aby zapewnić pluralizm mediów. Politycy opozycji chętnie określają działania KRRiT jako atak na wolne media".

Public Radio International

"Rząd Polski nakłada grzywnę na stację telewizyjną, będącą własnością amerykańskiej spółki" - pisze w swoim portalu amerykańska organizacja radiowa Public Radio International (PRI).

"Atakując krytyczne wobec siebie media, partia rządząca w Polsce używa terminu "fake news". W poniedziałek rząd posunął się dalej, nakładając grzywnę w wysokości 415 tys. dolarów na TVN24, działającą w Polsce niezależną stację telewizyjną, należąca do amerykańskiej spółki. Stacji zarzucono, że nadana przez nią relacja z antyrządowych demonstracji ulicznych zachęcała do nielegalnej działalności" - wskazuje PRI.

"TVN24 to najczęściej oglądany niezależny kanał telewizyjny w Polsce" - dodaje PRI i pisze, że "rada nadzorująca media nie wyjaśniła, w jaki sposób stacja telewizyjna złamała prawo, przekazując relację z demonstracji".

Serwis cytuje dziennikarkę "Washington Post" Anne Applebaum, która stwierdziła, że "to niespotykane", bo "rząd (w Warszawie - red.) uznał, że sposób przedstawienia osób biorących udział w antyrządowych demonstracjach w jakiś sposób naruszył prawo lub stanowił zagrożenie dla interesu narodowego".

Applebaum stwierdziła też, że "rząd polski wzoruje się na postawie Waszyngtonu wobec dziennikarzy" i "uważa, że może nie tylko odpierać zarzuty mediów, ale także krytykować, karać i próbować zakazać krytycznym mediom działalności". "Moim zdaniem duże znaczenie ma to, że prezydent USA robi teraz to samo, bo przecież jego działania są uważnie obserwowane w Polsce" - dodaje dziennikarka i pyta: "Trzeba się zastanowić, czy może (polski - red.) rząd próbuje zastraszyć amerykańskiego właściciela lub skłonić go do sprzedania tych kanałów?".

"W istocie jest to największa amerykańska inwestycja w Polsce. Jej wartość sięga miliardów dolarów. Tu nie chodzi tylko o kanał informacyjny, ale także wiele innych rzeczy – kanały poświęcone żywieniu, kanały rozrywkowe" – wskazuje Applebaum.

BBC

Jeden z największych globalnych nadawców, brytyjski BBC, pisze w tytule informacji o "prywatnej stacji telewizyjnej ukaranej grzywną za relację z demonstracji" opozycji w grudniu 2016 roku. BBC wskazuje, że KRRiT wydała decyzję w stosunku do TVN za rzekome "promowanie nielegalnych działań".

"Przeciwnicy prawicowego rządu w Polsce twierdzą, że decyzja Rady to cenzura. Rada nałożyła na nadawcę grzywnę wysokości 1,48 mln złotych (311 tys. funtów, 414 tys. dolarów). Przyczyną demonstracji w grudniu 2016 r. były przygotowane przez rządzącą partię Prawo i Sprawiedliwość plany ograniczenia liczby dziennikarzy i stacji telewizyjnych relacjonujących prace Sejmu. Propozycje te zostały w większości odrzucone" - przypomina brytyjski nadawca.

"Każdy z pięciu członków Rady (KRRiT - red.) został powołany na to stanowisko albo przez Sejm, w którym PiS ma większość, albo przez prezydenta, także byłego członka PiS" - kończy BBC.

Reuters

Agencja Reutera pisze o karze "za relacjonowanie protestów wokół parlamentu".

"Polski organ ds. regulacji mediów nałożył karę w wysokości 1,5 miliona złotych na wiodącą stację informacyjną TVN24 za relacjonowanie zeszłorocznych protestów sejmowych, budząc oskarżenia o działania mające na celu założenie kagańca na wolne media" - wskazuje agencja w poniedziałkowej relacji.

KRRiT "nie sprecyzowała, w jaki dokładnie sposób TVN24, najchętniej oglądany w Polsce niezależny nadawca, dokonał rzekomego naruszenia prawa podczas relacjonowania protestów. W oświadczeniu wydanym przez biuro prasowe TVN24 stacja zdecydowanie nie zgodziła się z decyzją urzędu i zapowiedziała odwołanie się od niej" - podaje Reuters.

"To bardzo niepokojące, że za relacjonowanie tego typu wydarzeń – kryzysu parlamentarnego i dotyczącej go reakcji społeczeństwa – jedna ze stacji telewizyjnych może ponieść negatywne konsekwencje" - mówi prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Dorota Głowacka cytowana przez agencję. "Można to uznać za swoiste ostrzeżenie dla innych mediów, które chciałyby samodzielnie relacjonować pewne niewygodne z punktu widzenia rządzącej partii wydarzenia" - dodaje Głowacka.

"Polskie media szeroko relacjonowały ubiegłoroczne protesty wokół parlamentu, w tym blokadę mównicy przez przywódców opozycji po wprowadzeniu przez PiS ograniczeń w dostępie dziennikarzy do Sejmu. Od czasu wygranych pod koniec 2015 r. wyborów PiS toczy z Unią Europejską coraz większe spory dotyczące kwot migracyjnych dla państw członkowskich UE oraz obejmowania sądów i mediów coraz większą kontrolą państwa" - kończy Reuters.

AP

"W poniedziałek polski organ ds. regulacji mediów nałożył na prywatny kanał informacyjny karę w wysokości niemal 1,5 miliona złotych za rzekomo nieuczciwe relacjonowanie ubiegłorocznego kryzysu politycznego, choć niektórzy postrzegają tę karę jako atak na wolność mediów" - pisze tymczasem agencja AP.

"TVN SA, właściciel TVN24, zapowiedział odwołanie od decyzji, którą sam określił mianem "bezzasadnej". Zdaniem spółki kara została nałożona w oparciu o 'skrajnie nieobiektywny i niestaranny raport' sporządzony przez osobę związaną z katolicką, prorządową organizacją medialną" - pisze dalej agencja.

Cytuje pismo wystosowane przez stację w reakcji na decyzję KRRiT, w którym TVN SA stwierdziła, że informacje z protestów w grudniu 2016 roku "przekazywano w sposób wyważony i uczciwy", m.in. "transmitując wypowiedzi lidera partii rządzącej, Jarosława Kaczyńskiego".

"Karę nałożono pośród doniesień, jakoby rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość dążyła do przejęcia przez państwo TVN24, wpływowej stacji należącej do sieci kanałów będących własnością amerykańskiej spółki Scripps Network Interactive. W ciągu dwóch lat sprawowania władzy partia Kaczyńskiego zdążyła już przekształcić media państwowe w tubę propagandową Prawa i Sprawiedliwości oraz zasygnalizowała w następnej kolejności chęć nałożenia ograniczeń na niezależne i zagraniczne media" - pisze AP.

"Guardian"

Brytyjski dziennik "Guardian" na swojej stronie internetowej, pisze, że grzywna nałożona na TVN "zwiększyła obawy związane z atakiem polskiego rządu na media". Zauważa, że odkąd prawicowe Prawo i Sprawiedliwość objęło władzę pod koniec 2015 roku, Polska "gwałtownie spadła" w rankingu wolności prasy Reporterów bez Granic - z 18. na 54. miejsce w 2017 roku.

"Obserwatorzy twierdzą, że standardy dziennikarskie znacząco się pogorszyły w mediach państwowych, odkąd rząd przejął nad nimi bezpośrednią kontrolę na początku 2016 roku" - zwraca uwagę "Guardian".

Dziennik przypomina, że TVP wyemitowała film dokumentalny o protestach z grudnia 2016 roku o nazwie "Pucz", w którym "nakreślono podobieństwa do protestów na Majdanie na Ukrainie i poinformowano widzów, że protesty były próbą 'zmiany reżimu w wyniku zamieszek, buntu służb, presji z zagranicy i mediów oraz paraliżu parlamentu i rządu".

Autor: pk/adso / Źródło: Washington Post, Financial Times, pri.org, BBC, Guardian/tłumaczenie intertext.com.pl

Źródło zdjęcia głównego: PRI, BBC, Washington Post, Reuters, ABC News

Raporty: