Finansowy wpływ na arabskie media dał Arabii Saudyjskiej potężne narzędzie w zmaganiach z międzynarodowym protestem w związku ze śmiercią saudyjskiego dziennikarza i dysydenta Dżamala Chaszodżdżiego - poinformowała w czwartek agencja AP z Kairu. Arabskie "media są finansowane przez reżimy, które codziennie popełniają przestępstwa nie mniej groźne, niż popełnione wobec Dżamala Chaszodżdżiego" - komentował Daradż, niezależny arabski portal informacyjny.
Od czasu, gdy Chaszodżdżi znikł w konsulacie saudyjskiego królestwa w Stambule, gazety i stacje telewizyjne w całym regionie sprzymierzonym z Rijadem powtórzyły saudyjskie zapewnienia o niewiedzy o jego losie. Dla odmiany snuły alternatywne scenariusze rzekomego spisku zawiązanego przez czołowych rywali Arabii Saudyjskiej, Kataru i Turcji, by zdestabilizować królestwo.
Po ponad dwóch tygodniach międzynarodowych nacisków Arabia Saudyjska w zeszłym tygodniu przyznała, że Chaszodżdżi zginął w konsulacie, ale przez przypadek, podczas nieudanego przesłuchania, i obiecała ukarać winnych.
"Media finansowane przez reżimy"
Lojalne wobec Saudów media natychmiast zmieniły ton i zaczęły wychwalać poczucie sprawiedliwości i zdecydowanie monarchy, króla Salmana. Niektóre nawet chwaliły królestwo za przejrzystość. "Mówiąc krótko, nasze (arabskie) media są finansowane przez reżimy, które codziennie popełniają przestępstwa nie mniej groźne, niż popełnione wobec Dżamala Chaszodżdżiego" - napisała w niedzielę redakcja Daradż (Daraj), niezależnego panarabskiego portalu informacyjnego.
"To, co się stało, powinno stać się okazją do przemyślenia, jak bardzo potrzebujemy niezależnych mediów" - podsumował portal.
Jak pisze agencja AP, traktowanie sprawy Chaszodżdżiego przez media odzwierciedlało dekady dyplomacji za pomocą książeczki czekowej, uprawianej przez bogatych w ropę Saudyjczyków, aby zapewnić sobie sojuszników i uciszyć krytykę. Królestwo przeznaczało miliony dolarów na wpływanie na gazety i stacje telewizyjne od Maroka po Irak.
Ujawnienie mechanizmu
Jak dodaje Associated Press, monarchia czasami inwestowała w zakładanie mediów, ale częściej zapewnia fundusze na ich utrzymanie się na powierzchni. Zapewnia także korzyści i środki pieniężne bezpośrednio indywidualnym autorom i osobowościom telewizyjnym. Mechanizm tej polityki został ujawniony w 2015 roku, kiedy demaskatorski portal WikiLeaks opublikował tysiące wiadomości przesyłanych między saudyjskimi misjami dyplomatycznymi a saudyjskim MSZ w Rijadzie.
Opublikowana przez WikiLeaks korespondencja ujawniła rozmiary saudyjskich wydatków na media i dziennikarzy w świecie arabskim i to, jak bardzo zależało im na otrzymywaniu finansowania od Saudyjczyków.
Arabia Saudyjska miała dzięki temu swoją medialną tubę w świecie arabskim. Gazeta "Aszarq al-Awsat" rozchodząca się w 200-tysięcznym nakładzie, ukazująca się jednocześnie w 12 miastach, oraz nadawane przez całą dobę programy informacyjne telewizji Al-Arabija, mają saudyjskich właścicieli zbliżonych do panującej rodziny Saudów.
Finansowanie mediów w regionie
Abd ar-Rahman ar-Raszid, będący jednocześnie wydawcą "Aszark al-Awsat" i Al-Arabii, przyznał w nietypowo szczerym artykule w tym tygodniu, że saudyjskie pieniądze są jednym z najskuteczniejszych aktywów polityki zagranicznej Rijadu w świecie arabskim. Nazwał krytykę królestwa w związku ze sprawą Chaszodżdżiego "agresją medialną" i zwrócił uwagę, że Arabia Saudyjska finansuje wiele "państw i instytucji" regionu. "Krótko mówiąc, jej osłabienie zwiększy krąg niepokojów i w regionie" - napisał w niedzielę w "Aszark al-Awsat".
Poparcie interesów saudyjskich widać także w mediach państwowych Jordanii, niektórych kanałach telewizyjnych w Libanie i mniejszych gazetach oraz praktycznie we wszystkich sojuszniczych krajach w Zatoce Perskiej, takich jak Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Być może najsilniejszym przykładem wpływu pieniędzy z Rijadu są media w Egipcie, jednym z najbliższych sojuszników saudyjskiego królestwa.
Pod rządami prezydenta Abd el-Fattaha es-Sisiego rząd egipski i agencje państwowe niemal całkowicie podporządkowały sobie lokalne media, zarówno państwowe, jak i prywatne. Jednocześnie rząd Sisiego dostawał miliardy dolarów od Saudyjczyków od 2013 roku na wzmocnienie zrujnowanej gospodarki Egiptu.
Kiedy wybuchła sprawa Chaszodżdżiego, egipskie media stanowczo trzymały się początkowych zaprzeczeń królestwa. Komentatorzy zdecydowanie promowali również pomysł, że to Katar i Turcja w jakiś sposób spiskują, by zdestabilizować Arabię Saudyjską.
Rząd Egiptu podziela stanowisko Arabii Saudyjskiej, rywalizującej z tymi dwoma krajami, z uwagi na wspieranie przez nie zdelegalizowanego Bractwa Muzułmańskiego.
Autor: asty//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA/SEDAT SUNA