Austriacka policja wydała międzynarodowy nakaz aresztowania dla 66-letniego mężczyzny podejrzanego o wielokrotne morderstwo. Funkcjonariusze podejrzewają jednak, że mógł on popełnić samobójstwo.
Policję zaalarmowała krewna ofiar. Przeczytała ona list, w którym groził on zemstą na rodzinie i samobójstwem. Nie mógł się pogodzić z tym, że w poniedziałek został wyrzucony z mieszkania siostry. W środę rano w domach brata i siostry mordercy, Josefa Branisa funkcjonariusze znaleźli zwłoki rodzeństwa i ich małżonków.
Wszystkie cztery osoby zostały zastrzelone z zimną krwią, a zbrodnia najpewniej została dokładnie zaplanowana. Mężczyzna chciał zabić - obok jednego z zabitych znaleziono pięć łusek po wystrzelonych pociskach, a obok jego żony trzy. Branis zabił swoich najbliższych najprawdopodobniej jeszcze we wtorek po południu.
Zabił z powodu mieszkania
Podejrzany o morderstwo Josef Branis został w poniedziałek wyrzucony z mieszkania w dzielnicy Doebling w Wiedniu. Mieszkanie to było własnością jego siostry, i o nie toczyła się kłótnia. Rodzeństwo nie potrafiło się porozumieć w sprawie podwyżki czynszu. - Kłótnia trwała od półtora roku. Jej konsekwencją było znienawidzenie przez Josefa Branisa swojej siostry, Anny J., jej męża, brata Franza B. i jego żony. Swoją nienawiść do rodziny Branis wyraził w odnalezionym liście - poinformowała austriacka policja.
Miejscowość ze złą sławą
Miejscowość, w której doszło do zbrodni była już świadkiem innej tragedii. W Strasshof znajduje się bowiem willa, do której w 1998 roku uprowadzona została przez porywacza 10-letnia wówczas Natascha Kampusch, przetrzymywana tam przez następne osiem lat. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Źródło: Reuters