Białej policjantce Betty Shelby postawiono zarzut zabójstwa pierwszego stopnia - podaje w piątek agencja AP. W zeszły piątek na ulicy w mieście Tulsa w stanie Oklahoma funkcjonariuszka zastrzeliła 40-letniego czarnoskórego Terence'a Crutchera.
Zdaniem prokuratury z hrabstwa Tulsa, Shelby, strzelając do Crutchera, "zareagowała nieracjonalnie". Z dokumentów sądowych wynika, że policjantce zarzuca się, iż dała się ponieść emocjom, przez co "zareagowała przesadnie". Prokuratura uważa, że policjantka dokonała czynu "pod wpływem silnego wzburzenia" - podaje BBC. Jak tłumaczy portal, zgodnie z prawem stanu Oklahoma zabójstwo "pod wpływem silnego wzburzenia" to takie, w którym gwałtowne emocje uniemożliwiają racjonalne myślenie i pozbawiają umysł zdolności do chłodnej refleksji. W nocy z czwartku na piątek Shelby sama stawiła się w areszcie, jednak już po chwili została zwolniona za kaucją. Grożą jej co najmniej cztery lata więzienia.
Myślała, że ma broń
Zgodnie z zeznaniami policji i nagraniami wideo 16 września Crutcher czekał przy drodze na pomoc, bo zepsuł mu się samochód. Policja - wezwana na miejsce, ponieważ jego samochód blokował ruch - twierdzi, że podejrzewała go o posiadanie przy sobie broni.
Z nagrania wideo wynika, że Crutcher nie usłuchał polecenia policjantów, by uklęknął, i zamiast tego szedł w stronę swego samochodu z podniesionymi rękami. Jeden z funkcjonariuszy próbował obezwładnić go paralizatorem, a Shelby użyła swego pistoletu i zabiła mężczyznę. Policjantka tłumaczy, że Cruther sięgał do swojego samochodu - jak myślała, po to, by wziąć stamtąd broń. Broni w samochodzie nie było. Shelby powiedziała, że Crutcher wyglądał, jakby był odurzony narkotykami. Między innymi o tym incydencie w czasie kampanii wyborczej wspominali kandydaci na prezydenta USA, Hillary Clinton i Donald Trump. Kandydat Partii Republikańskiej w środę skrytykował policjantkę, oceniając, że "ludzie, których zawodzą nerwy, którzy nie potrafią zachować zimnej krwi, nie powinni chyba pracować w policji".
Kolejny przypadek
To nie jedyny przypadek śmierci Afroamerykanina z rąk policji w ostatnich dniach w USA. W Charlotte w stanie Karolina Północna policjant zastrzelił we wtorek 43-letniego czarnoskórego Keitha Lamonta Scotta. Mężczyzna miał przy sobie pistolet, ale trzymał go lufą skierowaną w dół. Policja tłumaczy, że nie usłuchał kilkakrotnych poleceń, aby rzucić broń. Funkcjonariusz, który go zabił, sam jest Afroamerykaninem.
Z powodu zdarzenia w nocy z czwartku na piątek w Charlotte już trzecią noc z rzędu trwały protesty, podczas których niejednokrotnie dochodziło do starć z policją. Od czwartku w Charlotte obowiązuje stan wyjątkowy. Gubernator stanu Karolina Północna skierował do miasta Gwardię Narodową.
Autor: kg/ja / Źródło: PAP