Nevada należy do stanów o bardzo liberalnym podejściu do kontroli broni palnej. Teoretycznie każdy może paradować z karabinkiem przewieszonym przez ramię po głównej ulicy Las Vegas. Nie ma obowiązku uzyskania pozwolenia na zakup broni czy jej rejestrowania. Mężczyzna, który zabił w Las Vegas co najmniej 59 osób, a ponad 500 ranił, najprawdopodobniej użył do tego legalnie nabytego karabinka, który dodatkowo w sposób legalny przerobił, żeby strzelał znacznie szybciej niż standardowe.
- Najprawdopodobniej był to cywilny karabinek AR-15, standardowo strzelający ogniem pojedynczym. Jednak mógł zostać nielegalnie zmodyfikowany do strzelania w pełni automatycznie, lub miał zainstalowaną legalną modyfikację pozwalającą osiągnąć prawie ten sam efekt - mówi tvn24.pl Mateusz Kurmanow, dziennikarz miesięcznika "Special Ops".
Oficjalnie policja nie informuje, jakiej broni użył zamachowiec. Podano jedynie, że w swoim pokoju hotelowym miał jej mały arsenał - doliczono się łącznie 23 sztuk, w tym wielu karabinków i karabinów. W jego domu dodatkowo znaleziono 19 kolejnych. Nie wiadomo jeszcze, czy wszystkie nabył legalnie, ale nie miałby z tym większego problemu. Stan Nevada ma liberalne prawo w tym zakresie.
Z bronią na ramieniu w centrum miasta
Mieszkańcy Nevady mogą kupować praktycznie każdą broń bez żadnych dodatkowych zezwoleń czy badań. Nie muszą jej też nigdzie rejestrować czy posiadać licencji. Dotyczy to zarówno pistoletów, jaki i broni długiej, czyli strzelb, karabinków i karabinów. Co więcej, każdą broń można otwarcie nosić w miejscach publicznych. Nie można jej wnosić jedynie do szkół i na teren uniwersytetów. Często naklejane na drzwi przez restauracje czy sklepy informacje o zakazie wnoszenia broni formalnie nie mają mocy prawnej. Teoretycznie sprawca masakry mógł wejść do hotelu z całym swoim arsenałem na widoku i nie popełniłby przestępstwa. W praktyce kasyna i hotele proszą jednak uzbrojone osoby o oddanie broni do depozytu lub opuszczenie budynku. Gdyby ktoś odmówił, to popełniłby wykroczenie, ale nadal sam fakt posiadania uzbrojenia w kasynie czy hotelu nie byłby złamaniem prawa.
W Las Vegas większość dużych kasyn i hoteli mieści się w jednym rozległym budynku. Do pokojów idzie się pomiędzy automatami i stołami, gdzie zawsze jest tłum. Nie ma szczególnych punktów kontroli, a ochroniarze są mało widoczni. W niektórych ochrona pojawia się dopiero po północy, pilnując czy do wind wchodzą wyłącznie goście hotelowi. Broń można też mieć z sobą w restauracji czy barze i pić alkohol. Pod warunkiem, że robi się to ze względnym umiarem. Granicą jest promil alkoholu we krwi. Będąc pod większym wpływem, popełnia się przestępstwo mając z sobą broń.
Są pewne ograniczenia
Inaczej uregulowano kwestię noszenia pistoletów w sposób ukryty. Na to trzeba mieć oficjalne pozwolenie wydawane przez policję. Osoba chcąca je otrzymać musi przejść weryfikację, specjalne kursy i egzamin oraz mieć ponad 21 lat. Jednak policja nie ma prawa odmówić jego wydania, jeśli wnioskodawca spełnia zapisane w prawie kryteria. Noszenie broni długiej w ukryciu nie jest regulowane, bo w praktyce jest to niemożliwe. Jej duże rozmiary skutecznie utrudniają przenoszenie w sposób niezauważony.
Przez wiele lat hrabstwo Clark, obejmujące większość południowej Nevady i między innymi Las Vegas, prowadziło rejestr osób posiadających pistolety. Chodziło o taką broń, którą można przenosić w sposób ukryty, a co za tym idzie, użytą do zaskakującego ataku. Władze stanu wymusiły jednak zmianę lokalnych przepisów i ich ujednolicenie ze stanowymi. Rejestry komisyjnie zniszczono w czerwcu 2016 roku. Nie ma już żadnych wymagań związanych z posiadaniem pistoletu. Stan Nevada nie reguluje też w żaden sposób sprzedaży i posiadania broni nazywanej w USA "szturmową" (ang. - assault weapons) oraz dużych magazynków (konkretna liczba nabojów zależy od stanu, prawo federalne mówiło o więcej niż dziesięciu), pozwalających dłużej prowadzić ogień. W latach 1994-2004 funkcjonowało prawo federalne nakładające znaczące ograniczenia w tym zakresie, ale wygasło i nie zostało przedłużone. Niektóre stany wprowadziły własne rozwiązania, ale większość nie. Także Nevada.
Najgroźniejsza broń pod kontrolą państwa
Do kategorii broni "szturmowej" zalicza się między innymi wspomniany AR-15. To cywilne oznaczenie broni, której wojskowe wersje to szerzej znane M-16 albo M-4, czyli podstawowa broń każdego amerykańskiego żołnierza od połowy lat 60. Na amerykańskim rynku cywilnym to najpopularniejsza broń długa. Z tego względu istnieje bardzo rozbudowany rynek różnych modyfikacji i dodatków do niej. Standardowo karabinki rodziny AR-15 mogą strzelać w tak zwanym trybie "semiauto", czyli samopowtarzalnie - broń przeładowuje się sama po każdym wystrzale, ale nie odda kolejnego bez ponownego pociągnięcia za spust. Istotnie ogranicza to częstotliwość oddawania strzałów. Jak mówi Kurmanow, najlepiej wyszkoleni strzelcy są w stanie oddać w ten sposób nawet po 6-7 strzałów na sekundę, ale należy to traktować jako wyjątek potwierdzający regułę. Przeciętny człowiek będzie to robił znacznie wolniej. Na pewno nie osiągnie szybkostrzelności z jaką strzelał zamachowiec w Las Vegas. Posiadanie broni zdolnej strzelać szybciej, w trybie automatycznym, jest w USA obwarowane restrykcyjnym prawem federalnym. Chodzi o takie uzbrojenie, które po pociągnięciu i przytrzymaniu spustu będzie strzelało ciągle, aż do wyczerpania zapasu nabojów w magazynku czy taśmie amunicyjnej. Generalnie to rozwiązanie zastrzeżone dla wojska i służb bezpieczeństwa. Nabycie takiej broni przez cywila nie jest jednak niemożliwe. Prawo regulujące tę kwestię zostało wprowadzone w 1986 roku i nie działa wstecz. Broń automatyczna wyprodukowana przed tą datą nadal może być sprzedawana i kupowana na rynku cywilnym, choć podlega ścisłej kontroli. Każdy nabywca musi się zarejestrować, przejść badania oraz weryfikację i informować policję o swoich podróżach z bronią automatyczną poza miejsce zamieszkania. Ścisła kontrola i ograniczenia w handlu sprawiają, że tego rodzaju uzbrojenie jest trudno dostępne, a co za tym idzie, znacznie droższe, niż standardowa broń "semiauto". Jak tłumaczy Kurmanow, chodzi o ceny rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów, podczas gdy przeciętny AR-15 to 1,5-2 tysiące. Jednak jeśli ktoś chce wydać tyle pieniędzy i otrzyma stosowne zgody władz federalnych, to stan Nevada nikomu nie zakazuje posiadania takiej broni.
Modyfikacja na granicy prawa
Jest jednak możliwość znacznie tańszego uzyskania broni, która będzie strzelać w trybie niemal automatycznym, choć formalnie nadal będzie "semiauto". Na osiągnięcie takiego efektu, nazywanego "bump fire" albo "slide fire", pozwalają legalnie produkowane i sprzedawane modyfikacje. - Na rynku w USA jest cały szereg odpowiednich rozwiązań. Powstają z inicjatywy i dla osób, które traktują takie strzelanie jako dobrą rozrywkę - dodaje ekspert. W dużym uproszczeniu takie modyfikacje sprawiają, że broń po oddaniu strzału sama pociąga za spust i strzela kolejny raz. Producenci takich rozwiązań zapewniają, że nie są one złamaniem prawa z 1986 roku i chwalą się stosownymi zaświadczeniami oraz tym, że żaden z ich klientów miał nie mieć żadnych problemów ze strony władz. Formalnie zmodyfikowana broń nie jest automatyczna. To właśnie taka modyfikacja mogła pozwolić zamachowcy strzelać z okien hotelu Mandalay Bay długimi seriami. Na nagraniach wyraźnie je słychać. Gdyby miał pełnoprawną broń automatyczną, to musiałby być zarejestrowany a o tym policja nie informowała. Zmodyfikowany karabinek AR-15 mógł mieć w pełni legalnie i bez niczyjej wiedzy. Oczywiście mógł też przerobić taką broń nielegalnie do strzelania w pełni automatycznie, co też jest możliwe.
Autor: Maciej Kucharczyk/adso / Źródło: tvn24.pl