"Wymiotowali, piekły ich oczy". Reporterzy twierdzą, że wojska Asada użyły broni chemicznej


Wojska Baszara el-Asada wielokrotnie używały broni chemicznej przeciwko rebeliantom w Damaszku - poinformowała francuska gazeta "Le Monde", powołując się na relacje swoich reporterów.

W opublikowanym na swojej artykule "Le Monde" pisze, że kilka dni po ataku wojsk Asada na Damaszek z 13 kwietnia, jeden z fotoreporterów gazety, który był na miejscu, zaczął cierpieć na zaburzenia wzroku. Pojawiły się także trudności z oddychaniem.

"Zaczęli wymiotować, stracić przytomność"

Fotoreporterzy gazety przyznają, że byli świadkiem użycia broni chemicznej, a także rozmawiali z rebeliantami i lekarzami, do których trafiły ofiary ataków. Ci opisywali, jak przybywający do nich ranni skarżyli się na nagłe ataki kaszlu i pieczenie oczu. "Wkrótce po atakach mieli trudności w oddychaniu. Zaczęli wymiotować lub stracić przytomność" - pisze "Le Monde". "Rebelianci w najgorszym stanie muszą zostać jak najszybciej ewakuowani" - wzywa gazeta.

Personel szpitala Al-Fateh w mieście Kafr Batna, na wschód od Damaszku, nagrał telefonami komórkowymi sceny duszenia się ofiar ataków chemicznych. Jeden z lekarzy opisuje stan w jakim trafiają do szpitala powstańcy: "Mają kłopoty z oddychaniem. Niektórzy wymiotują. Nie słyszą nic i nie są w stanie mówić. Jeśli nie zareaguje się natychmiast to umrą".

Reporterzy "Le Monde", którzy spędzili także dwa miesiące na przedmieściach Damaszku, twierdzą, że do przypadków użycia broni chemicznej przez wojska Asada dochodzi coraz częściej. Jak dodają, to nie jest gaz łzawiący, ale "coś bardziej toksycznego".

Dyskretne ataki

Atak chemiczny jest dyskretny, nie przywodzi początkowo na myśl niczego groźnego: najpierw cichy metaliczny dźwięk, "jakby rzucono na ziemię puszkę Pepsi" - relacjonuje gazeta.

"Nie ma dymu, w powietrzu nie unosi się żaden alarmujący zapach. Potem jednak pojawiają się symptomy. Ludzie zaczynają gwałtownie kaszleć, pieką ich oczy, źrenice kurczą się do absolutnego minimum, pojawiają się kłopoty z widzeniem, oddychaniem, potem wymioty i omdlenia" - piszą wysłannicy "Le Monde", którzy byli świadkami takich ataków, ponawianych przez wiele dni na przedmieściach Damaszku.

Doniesienia francuskich dziennikarzy to kolejny dowód na użycie przez Asada broni chemicznej. 16 maja BBC poinformowało, że ich korespondent dotarł do świadków zrzucenia przez rządowe śmigłowce co najmniej dwóch ładunków zawierających trujący gaz w mieście Sarakib na północnym zachodzie Syrii.

Brak rekcji zachęci Asada

W sierpniu 2012 roku prezydent USA Barack Obama ostrzegł, że użycie broni chemicznej przez reżim Asada będzie "przekroczeniem czerwonej linii", które "zmieni reguły gry" w odniesieniu do konfliktu w Syrii - przypomina "Le Monde". Na razie jednak Zachód nie zareagował na wykorzystanie tej broni przez władze. "By się przekonać o tym, jak realne jest użycie tych gazów przez armię syryjską na niektórych frontach wystarczy przepytać lekarzy" - piszą wysłannicy "Le Monde".

A jeśli reżim nie cofa się przed użyciem broni chemicznej w okolicach stolicy i nie wywołuje to reakcji wspólnoty międzynarodowej, to czy nie jest to wstęp do akcji wojskowej z użyciem gazów bojowych na szerszą skalę? - zastanawia się "Le Monde".

Asad nie chce śledczych ONZ

Od marca reżim Asada i walczący z siłami rządowymi rebelianci nawzajem oskarżają się o odpalenie pocisku z głowicą chemiczną.

W kwietniu Damaszek odrzucił propozycję zbadania przez misję ONZ doniesień o użyciu broni chemicznej w prowincji Aleppo. Motywował odmowę tym, że działania misji, według propozycji Ban Ki Muna, objęłyby całą Syrię.

Władze syryjskie same zwróciły się 20 marca do ONZ o przeprowadzenie śledztwa, ale nie godziły się na tak szeroki terytorialny zasięg działania misji. Według podanych w kwietniu informacji misja ONZ składałaby się z 15 specjalistów, w tym inspektorów, ekspertów medycznych i chemicznych. Od marca reżim Asada i walczący z siłami rządowymi rebelianci nawzajem oskarżają się o odpalenie pocisku z głowicą chemiczną. Konflikt zbrojny trwa w Syrii od marca 2011 roku. Zginęło w nim dotąd ponad 70 tys. ludzi.

Autor: rf//tka / Źródło: Reuters

Tagi:
Raporty: