Władze rajskiej wyspy w obliczu ekologicznej katastrofy. Statek z ropą przełamał się na dwie części

Źródło:
Reuters, tvnmeteo.pl
Japoński statek osiadły na mieliźnie u wybrzeży Mauritiusa stanowi ekologiczne zagrożenie
Reuters
Japoński statek osiadły na mieliźnie u wybrzeży Mauritiusa stanowi ekologiczne zagrożenie Reuters

Japoński masowiec wypełniony tonami ropy naftowej, który osiadł na rafie koralowej w pobliżu Mauritiusa, złamał się na dwie części - poinformowały w sobotę miejscowe władze. Ropa, która od paru tygodni wycieka ze statku, spowodowała poważną katastrofę ekologiczną.

25 lipca japoński statek MV Wakashio uderzył w rafę koralową w pobliżu wyspiarskiego kraju Mauritius. Masowiec, który osiadł na mieliźnie, miał na pokładzie około czterech tysięcy ton ropy. 7 sierpnia ogłoszono stan katastrofy ekologicznej, ponieważ z osiadłego statku wyciekło blisko tysiąc ton surowca.

W czwartek rząd Mauritiusa oświadczył, że większość ropy ze statku została wypompowana, ale w środku wciąż znajduje się 166 ton oleju opałowego. Jak zapewniono, władze pracują nad ich usunięciem. W piątek część ropy znowu wyciekła do oceanu - powiedziała agencji Reutera prezes Mauritius Marine Conservation Society Jacqueline Sauzier. W sobotę miejscowe władze uruchomiły specjalne pompy, by pomóc w oczyszczaniu okolicznych wód. Wyciek ropy ma miejsce w pobliżu laguny, znanej ze pięknych koralowców i niezliczonych gatunków ryb. Jest ona obszarem chronionym, utworzonym kilka lat temu w celu zachowania przyrody Mauritiusa w niezmienionym stanie.

Statek przełamał się w pół

Kondycja statku znacząco pogorszyła się w sobotę rano, a popołudniu tego dnia jednostka rozpadła się na pół.

"Około 16.30 (14.30 w Polsce - red.) zaobserwowano oderwanie się przedniej części statku" - przekazał w oświadczeniu Narodowy Komitet Kryzysowy Mauritiusa. Jak dodał, "trwa wdrażanie planu holowania, opracowanego przy pomocy ekspertów".

Nie poinformowano na razie, czy uszkodzenie statku spowodowało kolejny wyciek ropy.

- Musimy przygotować się na najgorszy scenariusz. To oczywiste, że w pewnym momencie statek się rozpadnie - ostrzegał już tydzień temu premier kraju Pravind Kumar Jugnauth. Mieszkańcy i ekolodzy zastanawiają się, dlaczego władze nie podjęły szybszych działań, gdy statek osiadł na mieliźnie.

To jednak nie koniec problemów. Władze przewidują, że w ciągu najbliższych dni pogoda ulegnie pogorszeniu i trzeba się przygotować na fale osiągające nawet 4,5 metra. Usunięcie statku może zająć miesiące.

8 sierpnia władze Mauritiusa zwróciły się do ONZ z prośbą o uruchomienie pomocy dla dotkniętej katastrofą wyspy. Wsparcie finansowe i logistyczne realizuje już Francja, do której należy położona w sąsiedztwie wyspa Reunion.

Katastrofa ekologiczna

Ekolodzy są zaniepokojeni wpływem katastrofy na ekosystem kraju. Masowiec osiadł bowiem na mieliźnie w pobliżu ważnego rezerwatu dzikiej przyrody i obszarów przyrodniczych o znaczeniu międzynarodowym z rzadkimi gatunkami zwierząt.

Grupa ekologiczna Greenpeace przekazała, że wyciek to prawdopodobnie jeden z najpoważniejszych kryzysów ekologicznych, z jakimi kiedykolwiek zmagał się Mauritius. Jak powiedział przedstawiciel organizacji, tysiące gatunków może zginąć w zanieczyszczonych wodach, a to może mieć tragiczne konsekwencje dla gospodarki kraju, bezpieczeństwa żywności i zdrowia.

Na opublikowanych zdjęciach satelitarnych widać, jak ciemna ropa rozprzestrzenia się w turkusowej wodzie wokół statku. Część surowca została już wyrzucona na ląd.

Autorka/Autor:momo

Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl