Wychodząc na akcję uniósł synka i powiedział: "Tatuś Cię kocha". Strażak z Teksasu zaginął


Morris Bridges, strażak z West w Teksasie, gdzie w środę doszło do wybuchu w fabryce nawozów sztucznych, nie odnalazł się po kilkudziesięciu godzinach poszukiwań. Przed wyjściem z domu i wyruszeniem do fabryki, gdzie zauważono pożar, pożegnał się z rodziną. Kilkanaście minut później wielka eksplozja zrównała z ziemią całe sąsiedztwo. - Synek pyta o tatę. Nie wiem, co mam mu powiedzieć - powiedziała Reutersowi żona poszukiwanego.

Bridges ma 41 lat. Od wielu lat pracuje w ochotniczej straży pożarnej w niespełna 3-tysięcznym West. Gdy w środę wybuchł pożar, a następnie w powietrze wyleciała fabryka nawozów sztucznych niszcząc wiele domostw w okolicy, ojciec trójki dzieci pożegnał się z nimi. Jako ostatniego uniósł do góry 2-letniego synka, dał mu buziaka w policzek i powiedział: "Tatuś Cię kocha".

Ich dom przestał istnieć, on zaginął

Od tej pory jego rodzina go nie widziała, a Bridges jest wśród pięciu wciąż poszukiwanych strażaków, którzy uczestniczyli w akcji gaszenia pożaru. W eksplozji, która nastąpiła kilkanaście minut po jego wybuchu zginęło 14 ludzi, a około 200 zostało rannych. Wciąż poszukiwanych jest około 60 osób.

Żona Morrisa Bridgesa - Carmen - wzięła z nim ślub cztery lata temu. Oboje pochodzą ze środkowego Teksasu i wybrali miasteczko West na miejsce, w którym będą żyli, bo chcieli wychowywać dzieci w spokojnej, małej społeczności.

Morris ma dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa: 17-letnią Brittany i 18-letniego Brenta. Gdy strażak, pracujący też na co dzień jako elektryk żegnał się z rodziną w środowe popołudnie, wszyscy byli w ogrodzie za domem.

Kilkanaście minut później ich dom zdmuchnęła z powierzchni ziemi fala uderzeniowa po eksplozji fabryki. Pozbawieni wszystkiego, co mieli, w tym nawet części ubrań, Brittany, Brent, Jaimeson i Carmen pobiegli do sąsiadów, gdzie znaleźli schronienie.

W kolejnych godzinach czekali na jakieś wieści od męża i ojca, jednak ani on sam, ani nikt inny ich nie przyniósł. Carmen mówi, że od dwóch dni 2-letni Jaimeson pyta ją o tatę, ale ta "nie wie, co ma mu powiedzieć".

Choć sama czeka na powrót męża, mówi też, że zdaje sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie nie żyje.

Autor: adso / Źródło: Reuters

Raporty: