Co najmniej jedna osoba zginęła, a co najmniej trzy są ranne w wyniku eksplozji w centrum Meksyku. Do wybuchu doszło w pobliżu gmachu ministerstwa bezpieczeństwa. Policja nie wyklucza, że za zamachem stoi któryś z gangów narkotykowych.
Szef policji miasta Meksyk Joel Ortega poinformował, że zabity mężczyzna odniósł ciężkie rany brzucha i klatki piersiowej, a wybuch oderwał mu obie ręce. Co może sugerować, iż w chwili eksplozji niósł ładunek w rękach. Ortega przyznał, że jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby potwierdzić taką wersję. Materiał wybuchowy mógł także znajdować się w samochodzie albo na ulicy.
Na miejscu eksplozji są setki policjantów a nad miastem krążą policyjne śmigłowce. Ewakuowano pobliskie budynki i zablokowano sąsiednie ulice.
Chociaż do dokonania zamachu nie przyznało się narazie żadne ugrupowanie czy organizacja mafijna, policja podejrzewa, że za wybuchem może stać któryś z gangów narkotykowych. Nie wykluczają, że zamach był odwetem za trwającą od roku zmasowaną batalią antynarkotykową meksykańskich władz. Według innego scenariusza to akcja którejś z grup lewicowej partyzantki. Podobny zamach zorganizowano w ubiegłym roku, podkładając bombę pod urządzeniami naftowymi.
Źródło: APTN
Źródło zdjęcia głównego: aptn