Podczas wyborów parlamentarnych w Uzbekistanie doszło do "wielu poważnych nieprawidłowości" - ocenili w Taszkencie zagraniczni obserwatorzy. Do startu w niedzielnych wyborach, które odbywały się pod hasłem "Nowy Uzbekistan, nowe wybory", nie dopuszczono żadnego kandydata opozycyjnego ani niezależnego.
- Szeroko zakrojone reformy wdrażane przez władze w Uzbekistanie bezpośrednio wpłynęły na te wybory, ale demokratyczny rozwój wymaga zwiększonej rywalizacji i poszanowania podstawowych praw i wolności - oświadczył w poniedziałek koordynator misji obserwacyjnej OBWE Giorgi Cereteli.
- Podczas gdy uczyniono milowy krok naprzód, stare problematyczne zwyczaje, w tym w dniu wyborów, świadczą o tym, że wciąż pozostaje wiele do zrobienia - dodał.
Cereteli ubolewał, że podczas wyborów międzynarodowi obserwatorzy odnotowali "liczne poważne nieprawidłowości", takie jak głosowanie w imieniu innych osób i lekceważenie podstawowych procedur dotyczących liczenia głosów. Obserwatorzy OBWE negatywnie ocenili proces liczenia głosów w 42 procent lokali wyborczych, w których obecni byli przedstawiciele tej organizacji.
Wszystkie partie popierają prezydenta
Centralna Komisja Wyborcza poinformowała w poniedziałek, że w wyborach zwyciężyła Partia Liberalno-Demokratyczna Uzbekistanu, zdobywając 34 procent głosów, co oznacza 43 miejsca w parlamencie spośród 128 już obsadzonych.
W niższej izbie parlamentu, w której zasiada łącznie 150 osób, pozostałe 22 mandaty zostaną obsadzone w wyniku drugiej tury głosowania zaplanowanej na 5 stycznia, ponieważ w niektórych okręgach kandydaci nie zdobyli w niedzielę wystarczającej liczby głosów - poinformował szef CKW Mirza-Uługbek Abdusałomow.
Drugie miejsce w niedzielnych wyborach zajęła Demokratyczna Partia Odrodzenia Narodowego, zdobywając 27 proc. głosów, trzecie miejsce z 16 procentami poparcia przypadło Socjaldemokratycznej Partii Uzbekistanu "Sprawiedliwość", Ludowo-Demokratyczna Partia Uzbekistanu zdobyła 14 procent głosów, a 9 procent - Ekologiczny Ruch Uzbekistanu.
Wszystkie te partie popierają prezydenta kraju Szawkata Mirzijojewa, a analitycy zwracają uwagę, że pomiędzy ich programami nie ma znaczących różnic. Do startu w wyborach nie dopuszczono żadnych kandydatów niezależnych ani opozycyjnych.
W niedzielę szef CKW zaapelował o utworzenie i zarejestrowanie nowych sił politycznych. - Uważamy, że partie opozycyjne powinny powstać w naszym kraju, ponieważ ciężko jest wdrażać pluralizm w społeczeństwie bez opozycji - podkreślił Abdusałomow.
Według Centralnej Komisji Wyborczej frekwencja wyniosła 71 procent.
Wybory bez Islama Karimowa
Były to pierwsze wybory parlamentarne w Uzbekistanie bez Islama Karimowa, który przez 27 lat rządził twardą ręką w Taszkencie. Po jego śmierci, trzy lata temu, władzę w kraju przejął Szawkat Mirzijojew.
"Trzy lata temu Uzbekistan był zacofaną, postowiecką dyktaturą, zamkniętym społeczeństwem zarządzanym wyjątkowo brutalnie i niekompetentnie. Przypuszcza się, że reżim zwalczał dysydentów w nieludzki sposób i z pewnością zmuszał mężczyzn, kobiety i dzieci do ciężkiej pracy przy zbiorach bawełny" - napisał "Economist".
Tygodnik przyznał, że po śmierci Karimowa i objęciu władzy przez dotychczasowego premiera Mirzijojewa niewiele się zmieniło. Uzasadniając przyznanie Uzbekistanowi tytułu Kraju Roku, "Economist" zwrócił uwagę na reformy, które ruszyły w 2018 roku. Tytuł wyliczył, że w znacznej mierze zerwano z praktyką pracy przymusowej, zamknięto cieszący się złą sławą obóz karny, pozwolono na wjazd do kraju zagranicznym dziennikarzom, otwarto więcej przejść granicznych, ograniczono korupcję.
Po podjęciu pewnych kroków w stronę zreformowania Uzbekistanu, między innymi w dziedzinie ochrony praw człowieka, system polityczny w kraju pozostaje "w znacznej mierze autorytarny" - oceniła organizacja Human Rights Watch w opublikowanym 16 grudnia raporcie. Organizacja ta podkreśliła, że w Uzbekistanie jest niewiele pluralizmu politycznego, a struktury siłowe wciąż mają szerokie kompetencje. Zwróciła też uwagę na "tysiące więźniów politycznych", tortury oraz brak wolnych mediów.
Obserwatorzy odnotowali, że w lutym wprowadzono pewne zmiany do kodeksu wyborczego, jednak reforma - jak oceniło OBWE - nie jest wystarczająca, by pozwolić wyborcom na dokonanie prawdziwego wyboru.
Zwykli Uzbecy "czują się swobodnie"
Według "Economista" reformy dotyczyły głównie gospodarki, a najważniejszą zmianą polityczną jest "zamykanie mniejszej liczby ludzi za ich opinie", przy czym "życie dla części dziennikarzy i blogerów pozostaje ciężkie". W artykule zaznaczono też, że zwykli Uzbecy również "czują się swobodnie, by szydzić z kampanii i narzekać na temat klasy politycznej bez obaw o porwanie w środku nocy".
Władze w Taszkencie utrzymują, że Uzbekistan demokratyzuje się, ale w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny. Przedstawiały niedzielne wybory jako "najaktywniejsze i najbardziej konkurencyjne" w historii - napisał "Economist".
"Pomimo tego, że Uzbekistan jest daleki od demokracji - wszystkie partie popierają Mirzijojewa, a część krytyków pozostaje za kratkami - niektórzy kandydaci wystosowali pod adresem rządu delikatną krytykę, co wcześniej byłoby nie do pomyślenia" - zaznaczyło wydanie.
Pięć partii
W wyborach wzięło udział prawie 750 przedstawicieli pięciu partii, które "działają w politycznych granicach wyznaczonych przez rząd" - wskazała Human Rights Watch.
Zgodnie z kodeksem wyborczym, co najmniej 30 procent kandydatów każdej partii muszą stanowić kobiety. Dotąd najwięcej mandatów w izbie miała Partia Liberalno-Demokratyczna Uzbekistanu, której kandydaci również startowali w tych wyborach. Jedyną partią uczestniczącą w wyborach, której przedstawiciele dotychczas nie zasiadali w parlamencie, jest Ekologiczny Ruch Uzbekistanu, opowiadający się za budową elektrowni atomowej w tym kraju.
Uzbecka Centralna Komisja Wyborcza poinformowała, że do głosowania uprawnionych było 20,5 miliona ludzi. Wybierali oni 150 deputowanych, którzy zasiądą w Izbie Ustawodawczej. W wyborach mogli wziąć też udział Uzbecy mieszkający w innych krajach. Według oficjalnych danych za granicą żyje około 2,5 miliona obywateli Uzbekistanu, w tym około 2 miliony - w Rosji.
Autor: pqv,tas//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: president.uz