Zwrot w kampanii wyborczej we Francji. Jeszcze tydzień temu tematem nr 1 była gospodarka i kształt UE. Po zamachach na południu kraju i operacji antyterrorystycznej w Tuluzie wszyscy mówią tylko o bezpieczeństwie. Pierwsze sondaże wskazują, że to korzystne dla Nicolasa Sarkozy'ego, jednak dyskusja o skuteczności państwa w wojnie z terroryzmem może się w końcu obrócić przeciwko obecnemu prezydentowi. Jego rywal Francois Hollande przekonuje: "Sarkozy zawiódł".
Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 22 kwietnia. Sondaże wskazują, że do drugiej tury przejdą Sarkozy i Hollande. Ich polityczna wojna przeniosła się w ostatnich dniach na pole bezpieczeństwa narodowego.
"Sarkozy zawiódł"
Przemawiając w sobotę na Korsyce, kandydat socjalistów wskazał wprost winnego ostatnich zamachów. - Sarkozy zawiódł - mówił Hollande do swoich zwolenników.
Ustępujący prezydent zawsze popełnia te same błędy. Jeśli chce nowych przepisów, dlaczego nie wprowadzili ich wcześniej? Historia się powtarza. Dochodzi do kryzysu, to wtedy on wprowadza nowe prawa. Francois Hollande
- Jeśli chodzi o kwestię bezpieczeństwa, odchodzący prezydent nie zdołał osiągnąć tego, co obiecał - oznajmił 57-letni socjalista. Hollande dodał: "Nicolas Sarkozy nie ma dobrych wyników jeśli chodzi o prawo i porządek we Francji". Jak podkreślał, "Republika Francuska musi zapewnić każdemu obywatelowi prawo do bezpiecznego życia".
Ale Sarkozy nie zasypia gruszek w popiele. Już w czwartek, nieco ponad godzinę po śmierci Mohameda Meraha, prezydent ogłosił plan zaostrzenia prawa dotyczącego walki z terroryzmem.
Zgodnie z nowymi przepisami, np. każdy, kto zaglądałby na ekstremistyczne strony internetowe, byłby ukarany, nawet więzieniem. Sarkozy obiecał także dochodzenie, które ma ustalić, w jaki sposób pobyt we francuskich więzieniach przyczynia się do radykalizacji młodych muzułmanów w rodzaju Meraha.
Ale i ta inicjatywa znalazła się pod ostrzałem Hollande'a. Jego zdaniem, obecne prawo jest wystarczające. - Ustępujący prezydent zawsze popełnia te same błędy. Jeśli chce nowych przepisów, dlaczego nie wprowadzili ich wcześniej? Historia się powtarza. Dochodzi do kryzysu, to wtedy on wprowadza nowe prawa - mówił Hollande.
Kandydat socjalistów oskarżył rywala o wykorzystywanie zabójstw w Tuluzie w kampanii wyborczej.
Zamachy a sondaże
Do zamachów w Tuluzie i Montauban doszło w momencie, gdy Sarkozy zaczął odbudowywać swoje notowania.
Na początku lutego Hollande miał siedem punktów procentowych przewagi nad Sarkozy'm. Od tamtej pory ta różnica ciągle malała, a sondaż przeprowadzony dzień po śmierci terrorysty pokazał, że Sarkozy ma 28,5 proc., zaś Hollande 27 proc. poparcia.
Obecny prezydent próbował umocnić te dobre dla niego tendencje na wiecu wyborczym w sobotę w Rueil-Malmaison na zachodnich przedmieściach Paryża. Zaatakował Hollande'a za to, że ten nigdy nie zagłosował za obecnie obowiązującym prawem antyterrorystycznym. Sarkozy oskarża rywala, że "ukrywa" ten fakt.
Sugeruje też, że także obecnie proponowane zmiany zaostrzające walkę z terroryzmem nie znajdą poparcia socjalisty. - Odmawianie głosowania za nowymi przepisami jest jego prawem, ale one przejdą, jeśli francuscy wyborcy zawierzą mojej osobie - przekonywał Sarkozy.
Sondaże wskazują, że sprawa Meraha pomogła politycznie prezydentowi. Aż 71 proc. ankietowanych w jednym z sondaży pochwaliło Sarkozy'ego za jego zachowanie podczas kryzysu w Tuluzie.
Nie oznacza to jednak, że podobnie będzie w dłuższej perspektywie. Zaraz po akcji policji we Francji rozgorzała dyskusja na temat działań antyterrorystów (przez ponad 30 godzin nie atakowali kryjówki islamisty, twierdząc, że chcą wziąć go żywcem, ale gdy w końcu doszło do szturmu, Merah zginął) oraz służb specjalnych, które nie zapobiegły atakom Meraha.
Nie chcemy burek. Nie chcemy, żeby na naszych miejskich basenach były oddzielne godziny wstępu dla mężczyzn i kobiet, a chcemy, żeby wszystkie nasze szkoły miały to samo menu dla naszych dzieci. Nicolas Sarkozy
Sarkozy stanowczo broni policjantów. - Nie pozwolę nikomu kwestionować honoru tych członków służb specjalnych i oficerów jednostki RAID, którzy ryzykowali życiem - mówił prezydent.
Krytycy Sarkozy'ego zarzucają mu, że na fali oburzenia po zamachach sięga po nacjonalistyczne akcenty, aby zdobyć głosy skrajnej prawicy. - Nie chcemy burek. Nie chcemy, żeby na naszych miejskich basenach były oddzielne godziny wstępu dla mężczyzn i kobiet, a chcemy, żeby wszystkie nasze szkoły miały to samo menu dla naszych dzieci - mówił Sarkozy na sobotnim wiecu.
Źródło: France24