Ścigany międzynarodowym listem gończym Salah Abdeslam może mieć przy sobie ładunki wybuchowe w postaci pasa samobójców - wyznał oskarżony o terroryzm Hamza Attou. Mężczyzna dobrze zna zamachowca z Paryża, bo to on wraz z innym Belgiem odbierał go ze stolicy Francji kilka godzin po zamachu i przewiózł do Brukesli.
Dwaj Belgowie marokańskiego pochodzenia Hamza Attou i Mohammed Amri od ubiegłej soboty znajdują się w więzieniu. Zostali zatrzymani w Brukseli i oskarżeni o działalność terrorystyczną.
To po nich zadzwonił Salah Abdeslam po przeprowadzeniu serii ataków w Paryżu 13 listopada. Mężczyzna poprosił, by odebrali go z Francji i odwieźli do Brukseli.
Attou: Abdeslam gotowy, by się wysadzić
Obrońca Attou Carine Conquelet rozmawiała w sobotę z belgijską telewizją LCI. Opowiedziała o podróży trzech znajomych z Paryża do Brukseli sprzed tygodnia. Jak miał wyznać jej Attou, mężczyźni przejechali ponad 300 km niemal cały czas milcząc.
- Mój klient był przerażony, nie rozmawiał z Abdeslamem za dużo, nic nie wspominał o broni, ale miał na sobie dużą kurtkę i prawdopodobnie pas samobójców - oświadczyła. Dodała, że Attou cały czas mówił o obszernej kurtce, zdecydowanie za dużej na szczupłego Abdeslama. - Mój klient powiedział, że Salah był całkowicie rozbity (...) i możliwe, że gotowy do wysadzenia się. Nie mogę powiedzieć nic więcej na ten temat - dodała.
Adwokat powiedziała, że samochód, którym jechali, był trzykrotnie zatrzymywany przez żandarmerię. Były to rutynowe kontrole, funkcjonariusze sprawdzali dokumenty i pozwalali jechać dalej. Attou miał jej powiedzieć, że Abdeslam był wtedy "bardzo spokojny".
Ósmy zamachowiec
Na podstawie bilingów i monitoringu ustalono, że Saleh Abdeslam należał do jednej z trzech grup zamachowców, którzy zaatakowali w Paryżu. Był kierowcą czarnego seata, z którego jego brat i jeszcze jeden nierozpoznany na razie napastnik (najprawdopodobniej był to główny organizator zamachów Abdelhamid Abaauod) otworzyli ogień do przechodniów w 11. dzielnicy.
Abdeslam porzucił potem samochód pod Paryżem, następnie wrócił do miasta najprawdopodobniej metrem i zadzwonił po Hamzę Attou i Mohammeda Amriego. Ci przewieźli go do Brukseli, i tu ślad po Salehu Abdeslamie się urywa.
Mężczyzna od tygodnia ukrywa się. Wydano za nim międzynarodowy list gończy.
Autor: pk\mtom / Źródło: L'Echo, Le Point