Jeremie Gallon, wykładowca Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu i ekspert amerykańskiego think tanku Atlantic Council ocenia, że wojna w Ukrainie przyspieszyła przesuwanie się środka ciężkości Unii Europejskiej na wschód. - Czasy, w których Paryż i Berlin same mogły decydować o przyszłości kontynentu, dobiegły końca - mówi specjalista cytowany przez portal Politico.
Gallon twierdzi, że kraje Europy Wschodniej i Środkowej będą miały coraz większe wpływy. Zaznacza, że nie jest to nowy trend: jego zdaniem rosyjska inwazja na Ukrainę przyspieszyła procesy, które "były widoczne od jakiegoś czasu". Pierwszym z tych trendów ma być rosnące znaczenie gospodarcze Europy Wschodniej mimo trudnego 2022 roku:
- Symbolem regionu jest Polska, z wysoko wykwalifikowaną młodzieżą, wzmocnioną bazą przemysłową – w tym w najnowocześniejszych sektorach, takich jak technologie finansowe i biotechnologia – oraz zdolnością do przyciągania zagranicznych inwestorów - wskazał Gallon.
Jego zdaniem, w regionie widać też osiąganie "politycznej dojrzałości", którą autor definiuje jako rozumienie funkcjonowania instytucji UE, zajmowanie w nich kluczowych stanowisk i wysyłanie najlepszych dyplomatów do Brukseli.
"Wyczucie tragizmu historii" jak zdolność "geopolitycznego jasnowidzenia"
Zdaniem cytowanego przez Politico specjalisty, nowe pokolenie przywódców z Europy Wschodniej posiada "cechy, których często brakuje im zachodnioeuropejskim rówieśnikom":
- Mieszkańcy Europy Wschodniej mają wyczucie tragizmu w historii, dające im zdolność patrzenia (na rzeczywistość - red.), która dziś wygląda prawie jak geopolityczne jasnowidzenie - podkreśla Jeremie Gallon.
Ta dalekowzroczność, zdaniem eksperta, urzeczywistniła się w osobie estońskiej premier Kai Kallas, która skłoniła wiele krajów do prewencyjnej pracy na rzecz zmniejszenia swojej zależności energetycznej od Rosji w ostatnich latach.
Wschód odporniejszy na groźby?
Ekspert zaznaczył, że przywódcy z "nowych" krajów UE wykazują niezwykłą odwagę wobec agresji lub zastraszania. - Widzieliśmy to w działaniach ministra spraw zagranicznych Litwy Gabrieliusa Landsbergisa, który wzmacniał więzi Litwy z Tajwanem w obliczu chińskiego zagrożenia gospodarczego - podkreślił Gallon.
Przypomniał też działanie premiera Bułgarii Kiriła Petkowa, który poparł europejskie sankcje pomimo silnych historycznych i gospodarczych powiązań między Rosją a jego krajem.
- Ale być może główną cechą wyróżniającą tych młodych przywódców Europy Wschodniej jest ich pragnienie kształtowania świata jutra. Podczas gdy Zachód nasycił się dekadami pokoju i dobrobytu, oni - z ich świeższymi wspomnieniami okupacji, ubóstwa i trudów - są zdeterminowani, by być architektami własnego losu - stwierdził Gallon cytowany przez Politico.
Geopolityczny przechył
Jeremie Gallon ocenia, że "korekta historycznego, zachodniego przechyłu Europy jest zarówno zdrowa, jak i konieczna". Przestrzega jednak, żeby zmiany nie wiązały się z próbą budowania "moralnego i politycznego przywództwa" w opozycji do Europy Zachodniej.
W jego opinii wojna na Ukrainie przetestowała odwagę tych krajów w obliczu Rosji i przypomniała im o znaczeniu relacji transatlantyckich, do których są przywiązane.
- Choć ilustruje to również ciągłą strategiczną zależność Europy od Stanów Zjednoczonych, nawet w momencie, gdy gwałtowne rozłamy w polityce wewnętrznej tego kraju podają w wątpliwość jego wiarygodność jako partnera pod przyszłą administracją - stwierdza ekspert.
Podkreśla, że UE bardziej niż kiedykolwiek musi być silna geopolitycznie: bardziej suwerenna i bardziej strategicznie autonomiczna:
- Jest to wizja, którą nieustannie realizują przywódcy, tacy jak prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Włoch Mario Draghi. I to nie przeciwko Francji i innym założycielom europejskiego projektu Europa Wschodnia może tworzyć historię. Lecz z nimi - skonkludował ekspert.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock