Eskalacja wewnętrznego konfliktu w Iraku i ofensywa islamistów rozbudziły nadzieje Kurdów irackich na utworzenie niepodległego państwa. Najpewniej do tego nie dojdzie, gdyż sprzeciwiają się temu USA i kraje regionu z mniejszością kurdyjską. Mimo to ich niezależne siły zbrojne - peszmergowie, co z kurdyjskiego oznacza "wojowników śmierci", zajęli milionowe miasto Kirkuk na północnym-wschodzie kraju.
12 czerwca peszmergowie zajęli Kirkuk, jedno z największych historycznych skupisk Kurdów, choć po czystkach etnicznych przeprowadzanych przez reżim Saddama Husajna miasto jest dziś w większości arabskie. Kurdowie wykorzystali ucieczkę irackich wojsk rządowych z Kirkuku przed siłami sunnickiego Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL), które wcześniej zdobyły Mosul.
Umacniają się ekonomicznie
Kirkuk to centrum przemysłu naftowego w Iraku, położone poza autonomicznym regionem kurdyjskim, ale Kurdowie dają do zrozumienia, że nie mają zamiaru go oddać. Zdaniem ekspertów opanowanie dodatkowych złóż ropy zapewni im niezależność ekonomiczną. Już teraz Kurdyjski Rząd Regionalny (KRG – Kurdistan Regional Government) eksportuje 125 tys. baryłek ropy dziennie i planuje potroić tę liczbę do końca roku, a w przyszłości produkować nawet milion baryłek dziennie. Złoża ropy w regionie szacuje się na 45 miliardów baryłek.
Na podstawie konstytucji Iraku uchwalonej w 2005 roku ropa naftowa - główne bogactwo kraju – ma być przekazywana przez wszystkie prowincje rządowi centralnemu i tylko on ma prawo ją eksportować. Kurdowie nie stosują się jednak do tego przepisu. Władze kurdyjskie zawarły długoletnie umowy z rządem tureckim i międzynarodowymi koncernami naftowymi, na których podstawie samodzielnie wydobywają i eksportują ropę.
Kurdowie zbudowali rurociąg, którym ropa płynie do granicy z Turcją, a stamtąd, miejscowym ropociągiem, do tureckiego portu Ceyhan nad Morzem Śródziemnym. 20 czerwca milion baryłek kurdyjskiej ropy dotarło stamtąd tankowcem "United Emblem" do odbiorcy w Izraelu. Niezależny eksport ropy przez KRG wywołuje protesty Bagdadu i groźby pozwów do arbitrażu ONZ. Rząd iracki popierają w tej sprawie Stany Zjednoczone, ostrzegając potencjalnych nabywców ropy przed jej zakupem.
Stopniowe uniezależnianie się
Jednak Kurdowie, stwarzając fakty dokonane, umacniają swoją faktyczną niezależność od władz centralnych Iraku. Formalny samorząd uzyskali już w latach 70. za rządów Saddama Husajna, ale przybrał on realne kształty dopiero po wojnie nad Zatoką Perską w 1991 roku, kiedy mocarstwa zachodnie przeforsowały w ONZ wprowadzenie strefy zakazu lotów nad regionem kurdyjskim, chroniąc jego mieszkańców przed represjami ze strony irackiego dyktatora.
Po inwazji USA na Irak w 2003 roku i okupacji tego kraju autonomia Kurdystanu posunęła się jeszcze dalej. W porównaniu z pozostałymi regionami Iraku, zamieszkanymi przez sunnitów arabskich i szyitów, gdzie od prawie 10 lat toczą się walki etniczno-religijne, przekształcone ostatnio w wojnę domową na pełną skalę, obszar rządzony przez KRG jest oazą spokoju, stabilności i bezpieczeństwa, a także względnego dobrobytu. O ile bowiem na południu kraju wydobycie ropy wciąż szwankuje przez brak bezpieczeństwa i biurokrację w administracji premiera Nuriego al-Malikiego, o tyle w Kurdystanie idzie pełną parą.
Kurdowie iraccy mają własny parlament i siły zbrojne, ale zgodnie z konstytucją polityka zagraniczna, podatki i dochody z ropy powinny być domeną Bagdadu. Kurdowie starają się lojalnie współpracować z rządem centralnym, a ostatnio oddziały peszmergów stały się naturalnym sojusznikiem wojsk rządowych w walce z dżihadystami z ISIL. Jednak według sondaży większość mieszkańców Kurdystanu opowiada się za niepodległością i działacze kurdyjscy stawiają ją sobie za długofalowy cel.
Zdobyli poparcie Turcji
Niepodległościowe aspiracje Kurdów irackich popiera Turcja, która wcześniej zdecydowanie się im sprzeciwiała w obawie, że może to wzmocnić podobne dążenia jej własnej mniejszości kurdyjskiej. W 2003 roku Ankara nie pozwoliła nawet na tranzyt wojsk amerykańskich, które zamierzały wkroczyć do Iraku od północy, gdyż reżim Saddama Husajna uważała za najlepszą gwarancję, że nie dojdzie do secesji Kurdystanu. Obecnie jednak Turcja uważa autonomiczny region rządzony przez KRG za najlepszy bufor oddzielający Turcję od islamskich ekstremistów, którzy opanowali północ Iraku.
Największy naród bez państwa
Kurdowie to 35-milionowy naród o odrębnym języku i tożsamości, wyznający islam sunnicki, ale daleki od fundamentalizmu. Na prawach mniejszości Kurdowie żyją w czterech krajach: Iraku, Iranie, Syrii i Turcji. Od prawie 100 lat, czyli od upadku imperium osmańskiego po pierwszej wojnie światowej, dążą do ustanowienia własnego państwa. Możliwość taka pojawiła się na krótko w toku negocjacji nad traktatem z Sevres między osmańską Turcją a zwycięskimi mocarstwami Ententy. Do powstania niepodległego Kurdystanu jednak nie doszło, m.in. wskutek sporów między działaczami kurdyjskimi i anulowania traktatu z Sevres po nacjonalistycznej rewolucji Mustafy Kemala Ataturka w Turcji.
W następnych dziesięcioleciach na przeszkodzie narodowym aspiracjom Kurdów stawały interesy czterech państw z mniejszościami kurdyjskimi. Przeciwne niepodległości irackiego Kurdystanu są też USA, które obawiają się, że osłabiony w ten sposób Irak stanie się jeszcze łatwiejszym narzędziem polityki Iranu.
Autor: kło//gak / Źródło: PAP