Sytuacja w Chersoniu na południu Ukrainy jest paradoksalna - mówił na antenie TVN24 naukowiec z tego miasta Mykoła. To jedyne większe miasto, które już w początkowej fazie inwazji Rosjanom udało się zająć. Jednak - jak stwierdził nasz rozmówca - nad ratuszem nadal powiewa ukraińska flaga, a mer otwarcie wspiera władze w Kijowie. Wokół trwają walki. - To trudny teren, płaska przestrzeń, niewygodna dla ataku i dla obrony - przyznał. Dodał, że wioski wokół są "zniszczone, praktycznie ich już nie ma".
Trwa 47. doba rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Chersoń na południu Ukrainy, nad Morzem Czarnym, to jedyne większe miasto, które już w początkowej fazie wojny udało się zająć rosyjskim siłom. O sytuacji w mieście opowiadał w poniedziałek na antenie TVN24 jego mieszkaniec, Mykoła.
- Sytuacja jest paradoksalna - ocenił. - Z jednej strony Chersoń jest nadal ukraiński, chodzi o to, że nad budynkiem rady miejskiej, budynkiem urzędu miasta znajduje się flaga ukraińska. Prezydent miasta Ihor Kołychajew otwarcie wspiera władze Ukrainy. Ludzie zbierają się na manifestacje przeciwko okupacji rosyjskiej - wyliczał naukowiec. Jednocześnie jednak, jak dodał, "Rosjanie zwiększają liczbę garnizonów" i symboliczną obecność w przestrzeni publicznej, wieszają swoje flagi, niszczą pomniki ukraińskie.
Wioski wokół Chersonia zniszczone, praktycznie ich nie ma
Jego zdaniem, armia rosyjska ma kłopot z mieszkańcami i przedstawicielami władz miasta, którzy nie chcą współpracować z okupantem. - Są kolaboranci, ale bardzo mało. Rosjanie próbują ich znaleźć albo narzucić swoją władzę przez terror. Wczoraj czy przedwczoraj został porwany były przywódca państwowej administracji obłasti [region, obwód - red.] chersońskiej, nie wiadomo gdzie się znajduje - opowiadał.
Walki, według tego, co wie gość TVN24, trwają w odległości 20-30 kilometrów od Chersonia. - Wioski wokół Chersonia zniszczone, praktycznie ich już nie ma - powiedział. - Słyszymy cały czas wybuchy, w nocy i w dzień - dodał.
Zastrzegł, że nie jest ekspertem militarnym, ale jego zdaniem Rosjanie próbują zdobyć wioski, by otworzyć sobie drogę na Mikołajów. Zauważył, że obie strony znalazły się w trudnym terenie, choć nie ze względu na Dniepr, który w okolicy Chersonia wpada do Morza Czarnego, tworząc rozlewiska. Głównym problemem, w ocenie, jest step. - Absolutnie płaska przestrzeń, niewygodna dla ataku, jak i dla obrony. Dlatego nie ma przesunięcia ani armii ukraińskiej, ani rosyjskiej - opisywał.
CZYTAJ TAKŻE: Rozmowa z mieszkańcem Chersonia Andrzejem Szaraburakiem z cyklu "Ukraina walczy - cywile".
Jak się żyje w Chersoniu
- Mamy prąd, wodę, gaz, telefon, internet - wymieniał warunki życia w mieście. - Wioski naokół tego wszystkiego nie mają. Ludzie są w sytuacji katastrofy humanitarnej - dodał.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO
Źródło: TVN24