Szkolenie Ukraińców na froncie. Ekspert: bardzo trudne i okupione krwią

Źródło:
PAP

Rosjanie mają głęboką i wieloliniową obronę, zaminowane pola na podejściu. Tutaj cudów nie będzie, przegryzanie tej obrony to będzie żmudne zadanie - ocenił redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Mariusz Cielma, odnosząc się do ukraińskiej kontrofensywy. Zwrócił uwagę, że "stosunkowo mało czasu było na przeszkolenie ukraińskich żołnierzy, które odbywało się w ekspresowym tempie".

"Na tempo ukraińskiej kontrofensywy wpływa szereg czynników – to nie tylko ilość ciężkiego sprzętu, na przykład czołgów (a tego na pewno mogłoby być więcej), ale także poziom wyszkolenia i zgrania żołnierzy. Rosjanie mają głęboką i wieloliniową obronę, zaminowane pola na podejściu. Tutaj cudów nie będzie, przegryzanie jej to będzie żmudne zadanie" – powiedział Polskiej Agencji Prasowej Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej".

W tvn24.pl relacjonujemy wydarzenia z i wokół Ukrainy

Ekspert: Ukraińcy uczą się obsługi sprzętu już na polu walki

"Ukraińcy dostali od Zachodu sprzęt, ale zawsze będzie go za mało. Jeśli analizować to, co mają teraz, to ciągle brakuje ciężkiego sprzętu. Stosunkowo mało czasu było na przeszkolenie ukraińskich żołnierzy, odbywało się to w ekspresowym tempie" - stwierdził Cielma. Zwrócił uwagę, że np. w Polsce sześć tygodni szkolenia na czołgi "to dopiero pierwszy etap przygotowania załogi".

"A Ukraińcy musieli w to wcisnąć całe szkolenie. Trudno oczekiwać, że po takim czasie żołnierze będą gotowi do zgranego działania w większych formacjach. To samo dotyczy innych rodzajów broni. De facto oni uczą się w praktyce, już na polu walki, co jest bardzo trudne i okupione krwią" – zaznaczył Cielma.

Cielma: ten sam scenariusz w przypadku samolotów F-16

Ważny problem to brak przewagi w powietrzu, o którym mówią eksperci. "Dla zachodniego dowódcy to jest nie do wyobrażenia, żeby zacząć ofensywę bez choćby czasowego panowania w powietrzu. I nie chodzi tu tylko o to, że Ukraińcy nie dostali samolotów F-16. Ta 'przewaga' składa się z szeregu elementów, które sprawiają, że przeciwnik boi się ujawnić swoje pozycje. Bardzo ważne jest zapewnienie obrony przeciwlotniczej swoim oddziałom, z czym jest problem po stronie ukraińskiej. Oni muszą się wysunąć, podejść blisko przeciwnika, a tam działają śmigłowce i – przede wszystkim - drony. To zespół problemów, który wpływa na jakość, skuteczność walki, na ponoszone straty" – powiedział rozmówca PAP.

Ukraińska kontrofensywa była zapowiadana od jesieni ubiegłego roku. W tym czasie trwały ustalenia z sojusznikami w sprawie dostaw sprzętu i różnych aspektów przygotowania Ukrainy. Wielokrotnie eksperci w Ukrainie i na Zachodzie, w tym w Polsce, alarmowali, że proces decyzyjny i dostawy sprzętu idą zbyt wolno.

"Decyzje zapadły dopiero późną zimą, potem sam proces dostaw, szkolenia. Gdyby te same decyzje zapadły kilka miesięcy wcześniej, na przykład w listopadzie ubiegłego roku, wszyscy – i Zachód, i Ukraińcy - mieliby więcej czasu. A przecież okres późnej jesieni i zimy, gdy na froncie było stosunkowo spokojnie, można już było wykorzystywać na szkolenia. Ten sam scenariusz powtarza się teraz w przypadku samolotów F-16. Jest do przewidzenia, że Ukraińcy je dostaną, ale od momentu decyzji i ustaleń konieczne będą jeszcze długie miesiące szkolenia i przygotowania wojskowych" – podkreślił Cielma.

Zasoby sprzętu na Zachodzie też są ograniczone

"Obiektywnym problemem" jest to, że, jak ocenił ekspert, zasoby sprzętu na Zachodzie też są ograniczone. "Na pewno po tych pierwszych falach dostaw potrzebne będą kolejne. Te zapasy też nie są bez dna. Na razie rozwiązano to tak, że sięga się po starsze modele, na przykład nie czołgi Leopard 2, ale Leopard 1. Wszyscy mają jednak świadomość, że wojna prawdopodobnie będzie trwać jeszcze długo" – mówił.

Inna sprawa, że "słychać te mroczne prognozy, że wojna będzie długa, ale fakt jest taki, że można by było zrobić więcej, żeby ona trwała krócej" - uznał ekspert. "Jestem daleki od teorii o 'spisku', że ktoś celowo na Zachodzie nie chce, by Ukraina tę wojnę wygrała. Na pewno czynnikiem hamującym jest obawa przed 'eskalacją', świadomość, że Rosja jest do różnych globalnych spraw potrzebna, nie można jej wepchnąć w ręce Chin i tak dalej – zwrócił uwagę Cielma.

Broń wydzielana "jak kroplówka"

W Ukrainie często można usłyszeć, że broń jest wydzielana "jak kroplówka". Sam Wołodymyr Zełenski i jego dowódcy zapewniali, że mogliby walczyć bardziej efektywnie, gdyby pomoc z Zachodu docierała szybciej i w większej ilości.

Na pole walki trafiła już, po długotrwałych dyskusjach, amunicja kasetowa, która może wpłynąć na skuteczność niszczenia rosyjskich umocnionych pozycji. Od dawna ciągnie się jednak kwestia rakiet dalekiego zasięgu, którymi Ukraina mogłaby skutecznie osłabiać rosyjską armię, niszcząc obiekty w głębokim zapleczu, przede wszystkim amerykańskich ATACMS. Wielka Brytania jako pierwsza przekazała Ukrainie rakiety Storm Shadow, jednak ich liczba nie jest wystarczająca, by doprowadzić do jakiegoś przełomu.

Startujący MGM-140 ATACMSJohn Hamilton / dvidshub.net

"Na długą wojnę na pewno przygotowuje się Rosja, a na Zachodzie, pomimo tej świadomości, jest wrażenie reaktywności, ciągłego pozostawania o krok w tyle. Moskwa tymczasem liczy na zmęczenie Ukraińców. Kolejna zima, zapewne z nowymi atakami na infrastrukturę energetyczną i innymi problemami, w ich zamyśle ma zmęczyć, zniechęcić, 'zmiękczyć' Ukraińców (ale także Zachód), uczynić bardziej skłonnymi do ustępstw" – zaznaczył ekspert.

Głód amunicji artyleryjskiej

Po obu stronach frontu wojskom doskwiera "głód amunicji" artyleryjskiej. Nowych źródeł szukają zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie. Minister obrony Siergiej Szojgu odbył właśnie wizytę do Korei Północnej, która – jak nieoficjalnie wiadomo – dostarczała już Rosji pociski.

"Na pewno szukają nowych zapasów, bo artyleria odgrywa w tej wojnie ogromnie ważną rolę. Z różnych analiz, po obu stronach, wynika, że jest ona źródłem ogromnej większości strat po stronie przeciwnika. Tu również znaczenie ma czynnik czasu – stare zapasy się wyczerpały lub wyczerpują, potrzebne są nowe. To wymaga strategicznych decyzji, także po stronie sojuszników Ukrainy, bo na wyprodukowanie dużej ilości amunicji też potrzebny jest czas, nie da się tego zrobić z dnia na dzień" – zaznaczył Cielma.

Autorka/Autor:pp//rzw

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: