Francuskie lotnictwo kolejny raz zbombardowało bastion tzw. Państwa Islamskiego (IS) w Ar-Rakce na północy Syrii. W nalocie z poniedziałku na wtorek zniszczono centrum dowodzenia i ośrodek szkoleniowy - poinformowało ministerstwo obrony Francji.
W komunikacie podano, że francuska armia "przeprowadziła drugi w ciągu 24 godzin atak z powietrza przeciwko Daesz (arabski akronim IS)".
Francuzi zrzucili bomby na Rakkę
W nalocie wzięło udział 10 myśliwców - Rafale i Mirage 2000, które wystartowały ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Jordanii. Francuskie lotnictwo zrzuciło 16 bomb, a misja skalą była podobna do tej z niedzieli wieczorem.
"Przeprowadzony w koordynacji z siłami amerykańskimi nalot był wymierzony w obiekty zidentyfikowane w czasie misji rozpoznawczych wcześniej realizowanych przez Francję" - poinformowano. Dodano, że zniszczone zostało m.in. "centrum dowodzenia" terrorystów i jeden z ośrodków szkoleniowych.
Prezydent Francji Francois Hollande określił piątkowe ataki w Paryżu, do których przyznało się tzw. Państwo Islamskie i w których zginęło 129 osób, jako "akt wojny" i zapowiedział "bezlitosną odpowiedź". Francja prowadzi w Syrii interwencję od września i przystąpiła do tej walki jako pierwsze europejskie państwo.
Bardzo poważne straty dżihadystom dzień wcześniej zadali też Amerykanie. Samoloty szturmowe A-10 Thunderbolt ("Guziec") zniszczyły 116 ciężarówek wykorzystywanych jako główny transport do przewożenia nielegalnie wydobywanej ropy naftowej.
Pentagon szacuje, że dzienny dochód ze sprzedaży ropy sięgał do tej pory nawet 1,4 mln dolarów. Amerykanie mają nadzieję, że to źródło dochodu terrorystów zostanie wkrótce zlikwidowane.
Autor: adso/tr / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia Commons