Włosi nie chcą oszczędzać z Berlusconim

Aktualizacja:

"Wszystko na naszych barkach" - pod tym hasłem odbyła się w Rzymie demonstracja przeciwko planowi oszczędnościowemu rządu Silvio berlusconiego. Zwołała ją przez lewicowa centrala związkowa CGIL.

Organizatorzy twierdzą, że w pochodzie przez Wieczne Miasto przeszło około stu tysięcy ludzi. Według policji manifestantów było zaledwie 25 tysięcy.

"Niesprawiedliwa reforma"

Wśród demonstrujących byli pracownicy sfery budżetowej, emeryci, studenci. Zdaniem związkowców z lewicowej centrali program oszczędności uderzy przede wszystkim w najsłabsze warstwy społeczeństwa; w emerytów, a także pracowników sektora publicznego, gdzie pensje mają zostać zamrożone na trzy lata.

Według protestujących wielka operacja gospodarcza centroprawicowego rządu, przewidująca cięcia przez dwa najbliższe lata, jest niesprawiedliwa.

"Zabiorą biedny, a nie bogatym"

- My jesteśmy tymi, którzy zarabiają 1300 euro miesięcznie i nie mogą się doczekać zaległych pieniędzy za nadgodziny, i to właśnie nas mają dotykać cięcia - mówiła przedstawicielka kierownictwa centrali CGIL Rossana Dettori.

Lider CGIL Guglielmo Epifani stwierdził w wystąpieniu, że plan oszczędności nie wspiera rozwoju kraju.- Ci, którzy zarabiają 100 tysięcy czy milion euro, ten, kto ma jachty, zamki, pola golfowe i spekuluje, nie odda nawet euro. Dlaczego ma płacić tylko ten, kto haruje i nie wie, jak związać koniec z końcem? - pytał Epifani.

Bolesne cięcia

Gabinet Silvio Berlusconiego, który przyjął program oszczędności w formie dekretu, kierując go następnie do prac w parlamencie, argumentuje, że zawarte w nim "poważne wyrzeczenia" są konieczne, by Włochy uniknęły losu pogrążonej w kryzysie Grecji. Zapowiadane cięcia budżetowe mają wynieść około 25 mld euro.

Źródło: PAP