Włoscy kierowcy, których strajk od trzech dni paraliżował kraj, zdecydowali się na zawieszenie protestu. Stało się tak, gdy rząd obiecał spełnić część ich żądań.
Porozumienie z rządem zawarły największe stowarzyszenia transportowców, zrzeszające większość przedstawicieli tej branży. Ugoda dotyczy ustalenia wysokości minimalnych taryf przewozowych, walki z nieuczciwą konkurencją ze strony obcych firm transportowych i kontroli cen paliwa.
Przywrócenie normalnego handlu i zapełnienie towarami pustych sklepowych półek oraz magazynów może potrwać jednak nawet tydzień.
Kosztowny strajk
Strajk tirowców był coraz bardziej dotkliwy dla wszystkich Włochów. Większość stacji benzynowych zamknięto z braku paliwa. Jednej z nielicznych w Rzymie, gdzie benzyna jest jeszcze sprzedawana, pilnowały oddziały policji, by nie dopuścić do jej całkowitego oblężenia przez zirytowanych kierowców. W Wiecznym Mieście nie kursowały w ogóle taksówki, co jeszcze bardziej pogłębiało chaos.
W różnych częściach kraju policjanci i karabinierzy aresztowali w nocy ludzi, którzy kradli paliwo z zaparkowanych ciężarówek. W wielu sklepach nie ma mleka i pieczywa, sparaliżowany został handel owocami i warzywami. Rolnicze związki mówią o wielomilionowych stratach, ponoszonych każdego dnia przez hodowców.
W aptekach brakuje leków. Ponadto w kryzysie znalazły się szpitalne stołówki, do których również nie docierają dostawy artykułów żywnościowych.
Alarmowa sytuacja panuje w Kampanii, gdzie zagrożony jest cały ogromny sektor gospodarki, produkujący tam słynną mozzarellę z bawolego mleka. Zakłady stoją, bo mleko nie jest dowożone.
Tirowcy nie mogli liczyć na zrozumienie
Ze wszystkich stron płynęły tymczasem apele o przywrócenie normalnego funkcjonowania kraju. Zdaniem wielu polityków niezbędna była interwencja Obrony Cywilnej, gdyż według nich to, co się działo, stanowiło zagrożenie dla porządku publicznego i zdrowia oraz życia obywateli.
Wiceminister spraw wewnętrznych Marco Minniti przyznał nawet w pewnym momencie, że sytuacja była kryzysowa: - Kiedy Fiat musi zwolnić do domu 17 tysięcy pracowników, gdyż brakuje części w fabrykach, a do tego istnieje niebezpieczeństwo zamknięcia niektórych lotnisk z braku paliwa, interwencja rządu jest konieczna.
Ambasada odradza Włochy
W specjalnym komunikacie ambasada RP odradzała polskim przewoźnikom wjazdu na teren Włoch do czasu przewidywanego zakończenia strajku, czyli 14 grudnia.
- Wiemy obecnie o przynajmniej sześciu przypadkach polskich kierowców, którzy z powodu blokad utknęli na włoskich drogach lub autostradach i proszą o pomoc oraz interwencję - powiedział rzecznik ambasady RP w Rzymie Artur Soroko.
Podkreślił, że odebrano takie sygnały m.in. z Neapolu, gdzie u policji drogowej i municypalnej interweniował polski konsul, a także z Caserty i innych rejonów. - Polskie placówki dyplomatyczne i konsularne we Włoszech starają się w miarę możliwości nieść pomoc i interweniować u władz włoskich.
Źródło: PAP, tvn24.pl