Premier Włoch Mario Draghi złożył w czwartek rano dymisję na ręce prezydenta Sergia Mattarelli - poinformował Pałac Prezydencki po porannym spotkaniu polityków. W wydanym komunikacie poinformowano, że szef państwa przyjął do wiadomości decyzję premiera. Dzień wcześniej jego rząd otrzymał wotum zaufania w Senacie, ale w głosowaniu nie wzięły udziału trzy duże ugrupowania koalicyjne: Ruch Pięciu Gwiazd, Forza Italia i Liga.
To druga, tym razem już nieodwołalna, dymisja szefa rządu w ciągu tygodnia.
Polityczny chaos rozpoczął się przed tygodniem, gdy poparcie dla gabinetu Draghiego wycofał Ruch Pięciu Gwiazd. Pierwsza dymisja premiera, odrzucona przez prezydenta Sergio Mattarellę, została "zamrożona" po to, by można było zweryfikować w parlamencie, czy istnieje większość gwarantująca pracę rządu. Zamiast tego w środę w Senacie doszło do bezprecedensowego impasu.
Głosowanie, które miało być kluczowe dla przyszłości rządu premiera Mario Draghiego, zakończyło się faktycznie jego porażką i rozpadem koalicji. W 315-osobowym Senacie głosowało 133 parlamentarzystów: 95 było za wotum zaufania, a przeciwko 38. Taka sytuacja w przypadku wotum dla rządu zdarzyła się po raz pierwszy.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz to rozpisanie przedterminowych wyborów, na ponad pół roku przed upływem kadencji parlamentu. Według mediów mogą się one odbyć pod koniec września lub na początku października.
Malejące szanse na uratowanie rządu Draghiego
Do wczesnego popołudnia w środę uważano, że są szanse na uratowanie rządu Draghiego, również już bez Ruchu Pięciu Gwiazd. Sytuacja zmieniła się raptownie, gdy dwa ugrupowania centroprawicy w koalicji - Forza Italia i Liga - postanowiły, tak jak krytykowany przez nie Ruch, że nie wezmą udziału w głosowaniu.
W ciągu sześciu dni, jakie upłynęły od zapowiedzi dymisji premiera, politycy koalicji prowadzili do ostatniej chwili, także z prezydentem, rozmowy na temat rozwiązania kryzysu - większość z nich skoncentrowana była na szansach utrzymania rządu jedności narodowej w momencie poważnych wyzwań wewnętrznych i zewnętrznych: wojny w Ukrainie, kryzysu energetycznego, inflacji, pandemii COVID-19.
Pod apelem do premiera Draghiego o wycofanie dymisji podpisało się prawie 2 tys. burmistrzów.
Wystąpienie Draghiego w Senacie
W sugestywnym porannym wystąpieniu w środę w Senacie szef rządu wyjaśnił, że złożenie przez niego (pierwszej) dymisji było "tyleż bardzo trudną, co konieczną" decyzją, wynikającą z tego, że skończyła się koalicja jedności narodowej, która poparła rząd w chwili jego powstania przed ponad rokiem. Zaznaczył, że ostatnie miesiące upłynęły pod znakiem "pęknięć i ultimatum".
Draghi dał wyraźnie do zrozumienia, jakie są jego warunki pozostania na stanowisku. Pytał senatorów: - Jesteście gotowi potwierdzić pakt zaufania?. - Odpowiedź na to pytanie jesteście winni nie mnie, ale wszystkim Włochom - mówił kategorycznie premier. Oświadczył: - Jedyna droga, jeśli chcemy dalej zostać razem, jest odbudowa tego paktu z odwagą, altruizmem, wiarygodnością. Chcą tego przede wszystkim Włosi.
Odnosząc się do wielu społecznych apeli o zachowanie rządu Draghi powiedział, że "ta mobilizacja w ostatnich dniach jest bezprecedensowa i nie można jej lekceważyć". Przyznał, że najbardziej poruszył go apel burmistrzów i pracowników służby zdrowia.
- Włochy potrzebują rządu zdolnego sprawnie pracować - ocenił i wśród priorytetów wymienił realizację krajowego planu odbudowy. - Jego ukończenie to kwestia poważnego podejścia wobec naszych obywateli - mówił.
Przypomniał, że w kilka miesięcy zmniejszone zostało uzależnienie od dostaw rosyjskiego gazu, którego istnienie uznał za efekt "krótkowzrocznej" polityki. Wyjaśnił, że zamiarem rządu jest całkowite zniesienie tego uzależnienia w ciągu półtora roku. Odnosząc się do wojny w Ukrainie, oświadczył: - Pełne poparcie dla Ukrainy pokazało, że Włochy mogą i powinny odgrywać przywódczą rolę w UE i G7.
Draghi wyraził przekonanie, że "trzeba wspierać Ukrainę w każdy sposób". Poinformował, że podczas rozmowy z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim we wtorek mówił mu, że "zbrojenie Ukrainy jest jedynym sposobem, by pomóc Ukraińcom się bronić".
- Musimy wzmocnić wysiłki, by zwalczać ingerencje Rosji i innych autokracji w naszą politykę i nasze społeczeństwo - dodał włoski premier.
Letta: smutny i dramatyczny dzień
"To czarna karta dla Włoch. Polityka zawiodła, w obliczu kryzysu odpowiedzią jest brak wzięcia odpowiedzialności za rządzenie. Zabawiliśmy się przyszłością Włochów. Konsekwencje tego tragicznego wyboru zapiszą się w historii" - napisał w środę na Twitterze minister spraw zagranicznych Włoch i lider polityczny Ruchu Pięciu Gwiazd Luigi Di Maio.
Koalicyjni politycy centrolewicy mówią, że zrobili wszystko, by ocalić rząd, a zachowanie senatorów trzech ugrupowań w Senacie uznali za "szaleństwo".
- To smutny i dramatyczny dzień - ocenił lider Partii Demokratycznej Enrico Letta. Jego zdaniem nieuniknione są szybkie wybory. - Włosi patrzą przerażeni na swoje instytucje, na parlament, na Senat i na siły polityczne, które na pierwszym miejscu postawiły swoje interesy - stwierdził Letta.
Na przyspieszone wybory od początku tego kryzysu nalegało jedyne duże ugrupowanie opozycyjne - prawicowa partia Bracia Włoch. Liga i Forza Italia opowiedziały się za powołaniem nowego rządu. Wcześniej lider Ligi Matteo Salvini mówił też, że nie boi się wyborów.
"Komedia się skończyła, ale teraz zaczyna się tragedia"
Polityczny chaos we Włoszech komentują miejscowe media. "Komedia się skończyła, ale teraz zaczyna się tragedia"- tak podsumował dziennik "Il Riformista".
Dziennik "La Repubblica" zamieścił w środę nagłówek "Włochy zdradzone". Izba wyższa padła "ofiarą populizmu"- zaznaczyła rzymska gazeta. Podkreśliła, że premier Draghi poprosił o "dowód narodowej jedności", by kontynuować pracę, ale liderzy trzech ugrupowań odmówili mu wotum zaufania.
"Il Messaggero" pisząc o tym, że rząd Draghiego "kończy kurs" ostrzega, że obecny kryzys wystawia na ryzyko stabilność kraju. Satysfakcję wyraziła prawicowa, opozycyjna "La Verita", która ogłasiła: "Draghi się spalił. Nareszcie wybory".
Źródło: PAP, CNN