- Każda opuszczona maseczka jest jak udzielenie pomocy wirusowi - mówiła w parlamencie włoska deputowana Lisa Noja. - Rozumiem, że jej noszenie może być uciążliwe. Mnie też jest ciężko - kontynuowała. Mimo że w swoim przemówieniu upominała kolegów za nieprzestrzeganie zasad w sali, gdzie obradują, chorą na SMA posłankę nagrodzili na koniec brawami.
Lisa Noja należy do partii Italia Viva, założonej przez byłego premiera Matteo Renziego. Choruje na SMA (rdzeniowy zanik mięśni), porusza się na wózku inwalidzkim.
We wtorek minister zdrowia Roberto Speranza zapowiedział, że prawdopodobnie wkrótce w kraju zostanie wprowadzony obowiązek noszenia maseczek na świeżym powietrzu. W izbie niższej włoskiego parlamentu deputowani obradowali na temat walki z koronawirusem, obowiązujących i planowanych obostrzeń. Najbardziej przebił się właśnie głos Noi, a jej wystąpienie pokazały najważniejsze włoskie media.
"To upokarzające, że przewodniczący musi przypominać zasady"
Noja zaczęła od podziękowań dla ministra Speranzy za jego działania i dobry kontakt z parlamentarzystami. Później podkreśliła miedzy innymi, jak ważne jest to, żeby zdrowie obywateli zawsze było dla nich priorytetem: - Zasady dotyczące ponownego ruszenia gospodarki kraju i te dotyczące zdrowia nie powinny sobie nawzajem przeczyć, a obowiązywać w tym samym czasie i biec po równoległych torach. Jeśli nie będą, pociąg zwany Włochami się wykolei - powiedziała.
Na koniec zwróciła wszystkim zebranym uwagę, że w kwestii dyktowania nowych zasad i obostrzeń przykład dla obywateli powinien iść z góry. - Każda opuszczona maseczka, każde zgromadzenie zorganizowane bez zachowania zasad bezpieczeństwa to udzielenie pomocy wirusowi. (...) A my, drodzy koledzy, jako reprezentanci państwowych instytucji, mamy obowiązek potwierdzania tej prawdy codziennie. Również przez to, jak sami się zachowujemy - zaapelowała.
- Nawiązując do tego, wybaczcie, ale uważam za upokarzający fakt, że przewodniczący musi codziennie przypominać nam o przestrzeganiu podstawowych zasad, o tym, żeby nosić maseczki w poprawny sposób, zachowywać dystans - wypomniała deputowana.
- Ja wiem, że noszenie maseczki może być uciążliwe. Mnie też jest ciężko, bo mam chorobę układu oddechowego. Ale jeśli ja mogę mieć maseczkę na twarzy przez osiem godzin, to nie ma na tej sali nikogo, kto nie może - skwitowała, po czym zebrani nagrodzili ją oklaskami.
W mediach społecznościowych odniosła się potem do swojego przemówienia. "Byłam surowa, ale uważam, że ten, kto reprezentuje władzę, musi dawać przykład, nawet kiedy to niewygodne czy męczące. Dziękuję mediom za to, że nagłośniły mój przekaz. Proszę was, nie lekceważmy zasad 'anty-Covid' (...)".
Dzień później poinformowała, że dostała od Włochów masę wiadomości. Za te pozytywne serdecznie podziękowała. Ale dotarły też do niej groźby, czego nie chciała zostawić bez komentarza.
"Odkryłam, że dla grupy "negacjonistów Covid" stałam się celem ataków. Ludzie życzą mi śmierci, wyśmiewają moją kondycję fizyczną. Znalazł się też ktoś, kto tęskni za czasami, w których osoby niepełnosprawne były "eliminowane". Tym osobom chciałabym powiedzieć jedno: macie rację, Covid nie jest najgorszym złem. Jesteście nim wy i wasza nienawiść" - napisała.
Koronawirus we Włoszech
Od początku pandemii we Włoszech potwierdzono ponad 330 tysięcy zakażeń koronawirusem. Ponad 36 tysięcy osób zmarło, ponad 234 tysiące uznaje się za wyzdrowiałe. Obecnie w kraju jest ponad 60 tysięcy aktywnych przypadków. Wśród regionów, w których notuje się największy dobowy wzrost zakażeń, są Kampania i Lacjum, gdzie wprowadzono obowiązek noszenia maseczek również na zewnątrz, nie tylko w przestrzeniach zamkniętych.
Rząd Giuseppe Contego przygotowuje projekt nowego dekretu, który ma na celu zahamowanie zakażeń. Jednym z nich jest obowiązek noszenia maseczek także na otwartej przestrzeni w całym kraju, jeśli jest się w pobliżu osób, z którymi nie mieszka się pod jednym dachem.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: webtv.camera.it