Sześć osób zginęło w katastrofie śmigłowca ratowniczego, który we wtorek rozbił się w górach w centralnej części Włoch - poinformowały władze.
Śmigłowiec transportował rannego narciarza do szpitala w stolicy Abruzji L'Alquili. Niektórzy świadkowie katastrofy relacjonowali, że zanim samolot się rozbił, słyszeli wybuch.
"Zniknął w gęstej mgle"
Burmistrz pobliskiego Lucoli Gianluca Marrocchi opowiadał telewizji RAI, że widział lecący bardzo nisko helikopter, który później "zniknął w gęstej mgle".
Rzecznik miejscowej policji przekazał w rozmowie z agencją AFP, że ratownicy znaleźli na miejscu katastrofy ciała sześciu osób. Według lokalnej telewizji zginęli wszyscy, którzy znajdowali się na pokładzie.
Do tragedii doszło w masywie Gran Sasso. Jak podaje Reuters, śmigłowiec rozbił się ok. 100 kilometrów od miejsca, w którym 18 stycznia lawina zasypała hotel Rigopiano.
Do tej pory spod gruzów hotelu wydobyto 15 ciał. Kolejne 14 osób wciąż jest zaginionych.
Autor: kg/adso / Źródło: BBC, Reuters