18-letni Alex ma zakaz wstępu do domu. To miejsce, w którym zabił swojego ojca, kiedy ten rzucił się na matkę. Ona i jego młodszy brat Denis - kluczowi świadkowie w sprawie - nadal tam mieszkają. Sąd w maju zgodził się na to, żeby areszt domowy spędził u przyjaciela Fabio. Koledzy razem przygotowywali się do matury, którą właśnie zdali: Alex na 87, Fabio na 88 procent. Przed nastoletnim Włochem kolejne zadanie: musi przygotować się do procesu.
Tragedia miała miejsce 30 kwietnia w małej miejscowości Collegno (niedaleko Turynu), w bloku przy ulicy De Amicisa. Głowa rodziny, Giuseppe P. miał rzucić się na Marię, swoją żonę. Według zeznań świadków popychał kobietę i roztrzaskał jej telefon na głowie. W tym momencie interweniowali synowie: Alex i Denis. Ten pierwszy w sposób bardziej zdecydowany - chwycił za nóż i zadał nim ojcu 24 ciosy. Mężczyzny nie udało się uratować.
W maju sąd zezwolił na to, żeby 18-letni Alex odbył areszt domowy w mieszkaniu swojego kolegi ze szkolnej ławki. Wnioskował o to obrońca, wskazując na zbliżający się egzamin dojrzałości i dotychczasowe bardzo dobre wyniki nastolatka w szkole. Za Alexem wstawiła się też wtedy minister szkolnictwa Lucia Azzolina. W poniedziałek Alex i Fabio podeszli do ostatniej części matury.
Telefon od minister szkolnictwa
Odbyła się w szkole hotelarskiej Arturo Prever. Dwójka kolegów była ostatnia na liście komisji. -Egzamin ustny zakończył się chwilę po godzinie 12, Alex omawiał kwestie turystyki enogastronomicznej, którą się bardzo pasjonował (związki turystyki z lokalną gastronomią i produkcją wina). Alex otrzymał 87 punktów na 100, jego kolega 88 - pisze włoski dziennik "La Repubblica". We Włoszech, podobnie jak w Polsce, matura składa się z części pisemnej i ustnej, ocenianych razem na końcu na łączną liczbę stu punktów.
- Jestem ogromnie wdzięczny za całe wsparcie, jakie otrzymałem i teraz czuję się w obowiązku odwdzięczyć - powiedział na koniec 18-latek, dziękując przewodniczącej i wszystkim obecnym na miejscu nauczycielkom. - Szkoła była dla mnie wielkim oparciem. Zawsze była też dla mnie punktem odniesienia i zawsze będzie - skomentował.
- Minister Azzolina osobiście zadzwoniła do niego, żeby życzyć mu wszystkiego dobrego, przekazać, żeby się nie poddawał i kontynuował naukę - cytuje "La Repubblica" obrońcę Alexa, mecenasa Claudio Stratę. 18-latek bardzo chciał, żeby prawnik był z nim tego dnia w szkole. - Czekaliśmy na koniec egzaminu z wielkim zniecierpliwieniem, ale egzaminatorzy zaraz po wyjściu uspokoili nas, przekazali, że wszystko dobrze poszło - mówi Strata w rozmowie z dziennikiem.
18-latek jest jednak oskarżony o zabójstwo. W przeciwieństwie do rówieśników, którzy skończyli rok szkolny i mogą wyjechać teraz na wakacje, Alex dalej przebywa w areszcie domowym w mieszkaniu kolegi.
"Jest ofiarą, nie zabójcą"
"Jak wynika ze wstępnych oględzin zwłok 52-letniego Giuseppe, jego syn zadał mu przynajmniej 20 pchnięć nożem" - pisała o zabójstwie 1 maja włoska agencja prasowa ANSA. Chłopak celował w brzuch, plecy i klatkę piersiową. Po zabiciu ojca sam zadzwonił po karabinierów. Kiedy pojawili się na miejscu, zabezpieczyli dwa noże i aresztowali 18-latka. Tłumaczył im, że zaatakował, bo chciał chronić matkę.
- Alex uratował mi życie. Zawsze wierzyłam w sprawiedliwość, a to jest jej potwierdzenie. Wiedziałam, że prędzej czy później sąd zrozumie jego położenie. Jest ofiarą, nie zabójcą - wyznała Maria P. w rozmowie z dziennikiem "La Stampa", komentując w maju wyjście syna z więzienia i jego przeprowadzkę do kolegi.
Data rozpoczęcia procesu Alexa nie jest znana, strony czekają jeszcze na wyniki badania psychiatrycznego, o które wnioskowała prokuratura.
Źródło: La Repubblica
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps