Apeluję do wszystkich stron o wycofanie się z przesadnej retoryki i szukanie możliwości współpracy - powiedział we wtorek szef MSZ Witold Waszczykowski odnosząc się do narastającego konfliktu pomiędzy Turcją a Holandią i Niemcami.
Szef polskiej dyplomacji zaznaczył, że uniemożliwienie tureckim politykom wystąpień w Holandii na skierowanych do imigrantów z Turcji wiecach poparcia dla reformy konstytucyjnej w tym kraju było bezzasadne i nie powinno mieć miejsca.
Turecka i polska diaspora
Pytany podczas wtorkowej wspólnej konferencji prasowej z szefem MSZ Belgii Didierem Reyndersem o opinię na temat narastających sporów pomiędzy Turcją a szeregiem krajów europejskich, w tym Niemcami i Holandią, Waszczykowski ocenił, że eskalacja sporu pomiędzy tymi krajami a Turcją jest niepotrzebna "z obu stron". - I obie strony przesadzają - dodał.
- Uważamy, że Turkom można było umożliwić odbywanie spotkań. Ja również jeżdżę po Europie i po świecie, ponieważ Polska posiada dużą diasporę (...) w różnych krajach. I nie wyobrażam sobie sytuacji, abym chcąc odwiedzić Polonię, polską diasporę, nie został wpuszczony przez zaprzyjaźnione demokratyczne państwo, więc uważam, że te zakazy są bezzasadne, nie powinny mieć miejsca - podkreślił szef polskiej dyplomacji.
- Z drugiej strony uważam, że reakcja strony tureckiej jest niewspółmierna - zaznaczył. - Epitety, które wychodzą od polityków tureckich pod adresem niektórych krajów europejskich są nie na miejscu - dodał Waszczykowski.
- Apelowałbym w tej chwili do wszystkich stron o uspokojenie, o wycofanie się z tej przesadnej polityki, a szczególnie przesadnej retoryki i znalezienie możliwości współpracy, tak, żeby zarówno politycy tureccy mogli dotrzeć do swoich obywateli czy migrantów, którzy żyją w krajach zachodnich, ale jednocześnie, żeby nie naruszali systemu prawnego, porządku, jaki obowiązuje w krajach Unii Europejskiej - podsumował.
Spór Ankary z Hagą i Berlinem
Między Holandią a Turcją trwa bezprecedensowy spór dyplomatyczny. Wybuchł on w miniony weekend, gdy holenderski rząd nie zezwolił na wylądowanie w Rotterdamie samolotu z tureckim ministrem spraw zagranicznych Mevlutem Cavusoglu i nie dopuścił do tureckiego konsulatu w tym mieście minister pracy Fatmę Betul Sayan Kayę, którą następnie odeskortowano do Niemiec. Oboje mieli wystąpić na zorganizowanych przez tureckich imigrantów wiecach poparcia dla reformy konstytucyjnej.
Wicepremier Turcji Numan Kurtulmus poinformował w poniedziałek, że Turcja zawiesza kontakty dyplomatyczne na wyższym szczeblu z Holandią w związku z niedopuszczeniem na jej terytorium publicznych wystąpień dwojga tureckich ministrów. Dodał, że Ankara może dokonać ponownej oceny zawartego z Unią Europejską porozumienia w sprawie zawracania migrantów do Turcji.
Jeszcze podczas weekendu prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan nazwał Holandię "reliktem nazizmu" i oświadczył, iż "nazizm jest nadal szeroko rozpowszechniony na Zachodzie".
Władze tureckie są też w konflikcie z Berlinem. We wtorek turecki prezydent w ostrych słowach skrytykował kanclerz Niemiec Angelę Merkel, zarzucając jej, że atakuje ona Turcję tak samo jak holenderska policja, która do rozpędzenia demonstrantów przed konsulatem Turcji w sobotę w Rotterdamie użyła psów i armatki wodnej.
Erdogan oświadczył, że szefowa niemieckiego rządu "w niczym nie różni się od Holandii", oraz zaapelował do mieszkających poza Turcją obywateli, by nie głosowali na "rządy i rasistów" w zbliżających się wyborach w krajach europejskich.
W kilku miastach w Niemczech w ostatnich dniach także nie zezwolono przedstawicielom rządu w Ankarze na udział w przedreferendalnych wiecach.
16 kwietnia w Turcji odbędzie się referendum w sprawie zatwierdzenia wprowadzających system prezydencki zmian w konstytucji, które przeciwnicy Erdogana uważają za antydemokratyczne.
Autor: adso / Źródło: PAP