Trzej więźniowie zbiegli helikopterem z zakładu karnego w Brugii, na północy Belgii. Jeden z uciekinierów jest uważany za szczególnie niebezpiecznego.
Rzecznik belgijskiego resortu sprawiedliwości Leo De Bock potwierdził, że doszło do ucieczki. Według niego nie było strzałów i nikt nie został ranny. Rzecznik odmówił jednak zidentyfikowania więźniów.
Zamienili helikopter na samochód
Porzucony śmigłowiec odnaleziono następnie w pobliżu Gandawy. Bandyci kontynuowali ucieczkę samochodem, ukradzionym ze stacji obsługi pojazdów, po czym jeszcze innym autem udali się w kierunku belgijskiego wybrzeża - powiedział De Bock, powołując się na relacje świadków.
Według gazety "De Standaard" i telewizji VRT jednym z trzech zbiegów jest 26-letni Ashraf Sekkaki, uważany za wyjątkowo brutalnego. Spędził on za kratami 10 lat. Sekkaki ma na koncie 10 napadów na banki i wiele aktów przemocy. Już raz uciekł z więzienia, we wrześniu 2003 roku. Wolnością cieszył się pięć miesięcy, zanim schwytała go policja.
Pilot maszyny, którą wykorzystali do ucieczki, został przez ich wspólników wzięty jako zakładnik - poinformowały belgijskie media. Nie podano, w jaki sposób więźniowie dostali się z cel do helikoptera.
Źródło: PAP