Kontrolerzy lotów z lotniska w Asturii ostrzegli pilotów polskich awionetek, które rozbiły się w poniedziałek w Hiszpanii, że z powodu gęstej mgły nie będą mogli lądować - podał w środę lokalny dziennik "El Comercio". W katastrofie zginęło czterech Polaków.
"Kontrolerzy lotów z lotniska w Asturii ostrzegli polskich pilotów, że z powodu gęstej mgły nie będą mogli lądować. Mimo to dwie z trzech awionetek postanowiły podejść i zmniejszyć wysokość. Wieża kontrolna podała pilotom współrzędne i nakazała im odlecieć. Zignorowali to" - informuje gazeta, powołując się na zapis rozmów pilotów z dwoma kontrolerami lotów.
Kontrolerzy lotów z lotniska w Asturii ostrzegli polskich pilotów, że z powodu gęstej mgły nie będą mogli lądować. Mimo to dwie z trzech awionetek postanowiły podejść i zmniejszyć wysokość. Wieża kontrolna podała pilotom współrzędne i nakazała im odlecieć. Zignorowali to. Dziennik "El Comercio"
Jak pisze "El Comercio", widoczność w momencie katastrofy była "zerowa". Sami kontrolerzy nie widzieli zbliżającej się maszyny i "dopiero usłyszawszy ogromny huk, zdali sobie sprawę, że doszło do wypadku" - wyjaśnia dziennik.
Awionetka, którą leciał wybitny architekt Stefan Kuryłowicz ze współpracownikiem Jackiem Syropolskim rozbiła się w górach Bayas. Druga spadła na pusty budynek na placu postojowym samolotów, w pobliżu wieży kontrolnej. Leciał nią Janusz Marek Zieniewicz i Jacek Olesiński.
Przyczyna: złe warunki pogodowe?
Hiszpańska gazeta podkreśla, że według rządowej komisji śledczej badającej przyczyny dwóch wypadków, maszyny rozbiły się z powodu niekorzystnych warunków pogodowych. Komisja wstępnie przeanalizowała dowody oraz rozmowy kontrolerów i pilotów. Pierwsze wyniki śledztwa oczekiwane są mniej więcej za dwa tygodnie.
"El Comercio" informuje, że obecnie śledczy pracują nad wyjaśnieniem takich kwestii, jak ustalenie, dlaczego trzecia awionetka, która po otrzymaniu komunikatu meteorologicznego zawróciła się i bezpiecznie wylądowała w Santander, nie miała niezbędnego - jak pisze gazeta - planu lotu.
Analizują także, dlaczego następowały przerwy w rozmowach z wieżą. Według gazety, awionetki miały zainstalowany wewnętrzny system radiowy. "Wszystko wskazuje na to, że tuż przed dwoma wypadkami piloci rozmawiali ze sobą, a nie z technikami z wieży kontrolnej" - donosi gazeta.
Tragiczny rajd
Na pokładzie każdej awionetki leciały po dwie osoby. Pięciu Polaków oraz Niemiec wybrało się na rajd lotniczy, który realizowali w kilku etapach. Celem podróży była miejscowość Vilar da Luz w Portugalii lub Oporto. Trzy awionetki wyleciały z lotniska w Fuenterrabia w Kraju Basków ok. godz. 12.30 w poniedziałek. Półtorej godziny później doszło do katastrofy.
"Pierwsze ostrzeżenie o zbliżających się maszynach dali kontrolerzy z centrali w Madrycie. Już wtedy technicy z asturyjskiego lotniska powiedzieli, że w tych warunkach lądowanie jest niemożliwe. Kilka minut później piloci skontaktowali się, by zapytać się o pogodę. Nie mogli kontynuować podróży" - relacjonuje dziennik. W okolicy panowała gęsta mgła i padał ulewny deszcz.
Jedna z maszyn postanowiła zawrócić do Santander, o czym jej pilot poinformował kolegów z dwóch pozostałych awionetek. Ci jednak zdecydowali się kontynuować podróż.
Zdaniem "El Comercio" do tragedii, oprócz złej widoczności, przyczyniło się to, że "piloci nie znali lotniska i nie mieli go wyszczególnionego w planie lotu".
Źródło: PAP