Były premier Boris Johnson oficjalnie oświadczył, że nie będzie ubiegał się ponownie o stanowisko szefa Partii Konserwatywnej, a co za tym idzie premiera Wielkiej Brytanii. W niedzielnym oświadczeniu stwierdził, że zdobyłby wystarczająco dużo głosów, aby przejść do kolejnego etapu, ale uznał, że "nie byłoby właściwe". Tymczasem w sobotę media podały, że Rishi Sunak i Johnson mieli się potajemnie spotkać w celu zawarcia porozumienia.
"Istnieje bardzo duża szansa, że odniosę sukces w wyborach wśród członków Partii Konserwatywnej – i że rzeczywiście mogę wrócić w piątek na Downing Street" – przekazał Boris Johnson w oświadczeniu. "Ale w ciągu ostatnich dni ze smutkiem doszedłem do wniosku, że to po prostu nie byłoby właściwe" - dodał.
Jak stwierdził, "nie można skutecznie rządzić, jeśli nie ma się zjednoczonej partii w parlamencie".
Dwóch kandydatów na szefa partii
Johnson, który nigdy formalnie nie ogłosił swojej chęci powrotu na Downing Street, spędził weekend próbując przekonać członków jego klubu do poparcia go. W niedzielę przekazał, że mógłby liczyć na głosy 102 z nich.
Aby wziąć udział w wyborach, pretendenci muszą do poniedziałkowego popołudnia uzyskać poparcie przynajmniej stu kolegów klubowych. Tak wysoki próg oznacza, że w może wystartować maksymalnie trzech kandydatów.
Jak na razie do wyścigu zgłosili się były minister finansów Wielkiej Brytanii Rishi Sunak i liderka Izby Gmin Penny Mordaunt. Faworytem dla posłów jest Sunak.
W sobotę wieczorem brytyjskie media podały, że Sunak i Johnson - wskazywani jako faworyci w wyścigu o urząd premiera - mieli się potajemnie spotkać w celu zawarcia porozumienia.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock