Czternastolatek skazany na dożywocie za zabicie pięcioletniego przyrodniego brata. W trakcie procesu nastolatka opisano jako "czyste zło"

Źródło:
BBC, "The Indepentent", "Metro"
Do zabójstwa doszło w walijskiej miejscowości Sarn
Do zabójstwa doszło w walijskiej miejscowości Sarn
Do zabójstwa doszło w walijskiej miejscowości Sarn

Wielokrotnie powtarzał, że zamierza zabić swojego młodszego brata przyrodniego, w końcu spełnił te groźby. Czternastoletni Craig Mulligan z walijskiego Sarn został skazany na dożywocie za zabójstwo 5-letniego Logana Mwangi. Za winnych udziału w zbrodni, która zszokowała walijską opinię publiczną, uznano również biologiczną matkę zamordowanego oraz ojczyma obu chłopców.

Podczas czwartkowej rozprawy sąd w Cardiff po raz pierwszy podał do wiadomości opinii publicznej personalia 14-letniego Craiga Mulligana. Chłopiec został skazany na dożywocie, z możliwością ubiegania się o wyjście nie wcześniej niż za 15 lat. W trakcie procesu opisano go jako "czyste zło" i "potwora", który wielokrotnie groził, że zabije swojego przyrodniego brata, a znęcanie się nad małymi dziećmi sprawia mu przyjemność.

Dożywotnie wyroki usłyszeli również 40-letni John Cole, ojczym obu chłopców oraz 31-letnia Angharad Williamson, biologiczna matka pięciolatka. Cole spędzi w więzieniu przynajmniej 29 lat, Williamson - co najmniej 28 lat. Oboje zostali uznani za współwinnych morderstwa.

56 ran na ciele pięcioletniego Logana

Do zabójstwa doszło w lipcu 2021 roku. Ciało pięcioletniego Logana Mwangi zostało znalezione w rzece Ogmore, zaledwie 250 metrów od jego domu w miejscowości Sarn w południowej Walii. Zwłoki były częściowo zanurzone w wodzie. Jak opisywał prokurator cytowany przez BBC, były porzucone "jak śmieci na nielegalnym wysypisku".

Dom, w którym doszło do zbrodniPA Archive

Śledczy odkryli na ciele chłopca 56 różnego typu obrażeń, w tym rozległe siniaki z tyłu głowy oraz uszkodzenia wątroby i jelit. Eksperci ustalili, że tak poważne urazy mogły powstać jedynie w wyniku "brutalnego i ciągłego" ataku, przeprowadzonego w godzinach albo i dniach poprzedzających śmierć chłopca. Rany przypominały te charakterystyczne dla ofiar wypadków komunikacyjnych.

Mulligan wprowadził się do domu zamieszkiwanego przez pięciolatka zaledwie pięć dni przed tragedią. Według prokuratora dało to efekt "wsadzenia zapalonej zapałki do beczki prochu". Czternastolatek nie jest biologicznym dzieckiem Cole'a, jednak wychowywał się z nim od dziewiątego miesiąca życia. Jako dziecko mieszkał z nim oraz swoja biologiczną matką - ówczesną partnerką Cole'a. Gdy Cole poznał Williamson i wyprowadził się do niej, Mulligan trafił do domu zastępczego. Sąd zdecydował, że nie może mieszkać z matką, która w przeszłości podejmowała próby samobójcze. Ojczym chciał zabrać go ze sobą. 26 lipca Cole i Williamson otrzymali pozwolenie na opiekę nad nastolatkiem.

ZOBACZ TEŻ: 10-latek był sam w domu, wpuścił ojca. "Chłopiec zmarł przez uduszenie", miał usta zaklejone taśmą

W domu mieszkało też najmłodsze dziecko, którego biologicznymi rodzicami byli Cole i Williamson. Z zeznań świadków wynika, że Mulligan nie miał z nim problemu. Zazdrosny był jedynie o Logana.

Próbowali ukryć morderstwo

Członkowie rodzin zastępczych, z którymi mieszkał w przeszłości skazany czternastolatek, opisali go przed sądem jako "czyste zło" i podkreślali, że na kilka tygodni zamienił ich domy w "piekło". Chłopak ranił swoją zastępczą matkę, a także jej córkę i psa. Miał grozić rodzinie śmiercią i mówić o zamiarze zabicia swojego młodszego przyrodniego brata, Logana Mwangi.

Czternastolatek spełnił swoje groźby w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia 2021 roku. Jak ustalili śledczy, w śmiertelnym pobiciu uczestniczył również Cole. Dwa dni wcześniej miał on uderzyć dziecko w brzuch, gdy rozlało na podłogę napój. Śledczy ustalili, że mężczyzna polecił swojemu nastoletniemu przyrodniemu synowi, by bił Logana, jeśli ten będzie sprawiał kłopoty. W ciągu następnych kilkudziesięciu godzin Mulligan wielokrotnie kopał i uderzał pięciolatka, doprowadzając do jego śmierci.

Kamery publiczne umieszczone niedaleko ich domu nagrały, jak chłopak i jego ojczym w środku nocy przenosili ciało zamordowanego dziecka nad rzekę.

Później rodzina próbowała ukryć zbrodnię. Następnego dnia z samego rana Williamson zawiadomiła służby o zaginięciu Logana. Cała trójka - Williamson, Cole i Mulligan - wzięła udział w fikcyjnych poszukiwaniach chłopca. Po znalezieniu ciała Mulligan początkowo twierdził, że nie miał pojęcia o zabójstwie, w toku śledztwa zmienił jednak wersję. Przyznał, że w środku nocy słyszał, jak jego przyrodnia matka mówi, że Logan nie żyje. Kobieta przekonywała z kolei śledczych, że za zabójstwo chłopca odpowiadają tylko jej partner i jego przyrodni syn, a ona nie uczestniczyła w zbrodni.

Williamson i Cole podczas rozprawy - rysunekPA Wire

Zamordowany chłopiec od dawna był ofiarą przemocy domowej

Jak podaje "The Independent", Mulligan, który po śmierci pięciolatka został umieszczony w ośrodku opiekuńczym, miał znowu deklarować, że lubi przemoc wobec dzieci. Jeden z pracowników socjalnych zeznał, że chłopak przyznał się do "zrobienia czegoś złego, o czym nie może mówić".

Śledczy ustalili, że Logan Mwangi od dłuższego czasu był ofiarą przemocy domowej. W tygodniu poprzedzającym zabójstwo zdiagnozowano u niego COVID-19. Chłopiec został wtedy zamknięty w sypialni odgrodzonej od reszty domu kratą, był też głodzony. Rok wcześniej w niejasnych okolicznościach złamał rękę. Rodzinie przyglądała się opieka społeczna.

Na czwartkowej rozprawie pojawił się biologiczny ojciec Logana, Ben Mwangi, który - jak zapewniał - przez ostatnich pięć lat walczył o prawa do opieki nad synem. "Jestem zdruzgotany, że nie mogłem tam być i go bronić" - powiedział cytowany przez "Metro" mężczyzna.

ZOBACZ TEŻ: Zabiła dziecko i przyjechała z nim do komisariatu. Prokuratura: była niepoczytalna

Autorka/Autor:kgo//am

Źródło: BBC, "The Indepentent", "Metro"

Źródło zdjęcia głównego: PA Archive