Widmo 11 września wróciło do USA. "Nie jesteśmy tak bezpieczni, jak myśleliśmy"

Aktualizacja:

Eksplozje w Bostonie, w których zginęły trzy osoby, spowodowały znaczącą zmianę w nastroju Amerykanów. Wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy od 11 września 2001 roku doszło do aktu terroru na terenie USA. Tymczasem Amerykanie przywykli już, że są bezpieczni i niemal uznali, że groźba ataku terrorystycznego należy do przeszłości - zaznaczają gazety.

Nie wiadomo, czyim dziełem są dwie poniedziałkowe eksplozje, które targnęły Bostonem. Jednymi z głównych podejrzanych są, jak niemal zawsze w takich przypadkach, islamscy fundamentaliści. Wskazuje na to charakter zdarzenia, czyli atak podczas dużego wydarzenia publicznego, co gwarantuje nagłośnienie w mediach.

Relatywnie miała liczba ofiar ma w tym wypadku znaczenie drugorzędne, ponieważ najważniejszy jest efekt zastraszenia społeczeństwa. Innym podejrzanym są rodzimi terroryści amerykańscy, walczący na przykład z rządem federalnym, którzy za cel obierają urzędy i przedstawicieli administracji państwowej, jak np. podczas zamachu w Oklahoma City w 1995 roku, w którym zginęło 168 osób.

Złudne bezpieczeństwo

Atak w Bostonie spełnił założenie wywołania strachu w społeczeństwie, tak jak nie uczynił tego żaden inny akt przemocy od zamachów z 11 września. Od tamtego czasu w USA wielokrotnie dochodziło do tragicznych masowych morderstw, takich jak na przykład strzelanina w szkole w Newtown czy w kinie w Aurorze, w których ginęło kilkadziesiąt i kilkanaście osób, czyli zdecydowanie więcej niż w Bostonie. Są one jednak traktowane inaczej, bo ich sprawcami są zazwyczaj osoby z problemami psychicznymi lub działające w afekcie czy z żądzy zemsty, a nie w wyniku chłodnej kalkulacji.

Od 2001 roku doszło też dwóch prób "normalnych" aktów terroru w wykonaniu radykalnych islamistów, ale wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. W 2009 Nigeryjczyk Umar Farouk Abdulmutallab próbował zdetonować ukrytą w bieliźnie bombę podczas lotu do USA. Nie udało mu się z powodu problemu z ładunkiem. Został skazany na dożywocie.

Do kolejnego niedoszłego aktu terroru doszło w 2010 roku, kiedy przy Times Square w Nowym Jorku znaleziono samochód wypakowany materiałami wybuchowymi i łatwopalnymi. Pułapka nie eksplodowała z powodu nieudolnie skonstruowanego zapalnika. Sprawcę niedoszłego zamachu, urodzonego w Pakistanie Faisala Shahzada, skazano na dożywocie.

Oba te nieudane ataki zapewniły Amerykanom ułudne poczucie bezpieczeństwa, chociaż żaden z nich nie został zawczasu wykryty przez służby. Swoje zrobił też czas, bo od ostatniego dużego aktu terroru w USA minęła ponad dekada.

Koniec spokoju

Wybuchy podczas maratonu w Bostonie zburzyły to, jak się okazuje, złudne poczucie bezpieczeństwa. - W tygodniach i miesiącach po atakach terrorystycznych z 2001 roku, każde ważne wydarzenie sportowe było powodem do niepokoju - zaznacza "Washington Post". Jednak - dodaje - "z czasem lęk osłabł - aż do poniedziałku".

- Atak, który nastąpił w samym środku słynnej imprezy publicznej, był ponurym przypomnieniem, że groźba terroryzmu nie jest czymś, co jest już za nami - podkreśla "Boston Globe".

Tragedia w Bostonie "wydarzyła się, kiedy prawie przestaliśmy wierzyć, że jest to możliwe." - Doszliśmy do przekonania, że jesteśmy bezpieczni, że ataki terrorystyczne tego rodzaju są przeżytkiem przeszłości - przyznaje bostoński dziennik.

Kto sprawcą?

Gazeta podkreśla, że wciąż jeszcze nie wiadomo, kim są sprawcy - czy to "Al-Kaida, czy rodzimy terrorysta jak Timothy McVeigh [sprawca zamachu w Oklahoma City].

Również "Washington Post" zaznacza, że ryzykowne byłoby wyciąganie wniosków, kto stoi za atakami, a w USA w przeszłości zamachy terrorystyczne były dziełem sprawców zarówno z zagranicy, jak i samej Ameryki.

- Tak czy inaczej, był to jawny akt terroru - konkluduje "Boston Globe". I zaznacza: "Faktem jest, że nie jesteśmy tak bezpieczni, jak myśleliśmy, czy mieliśmy nadzieję".

Dotychczas nikt nie wziął oficjalnie odpowiedzialności za domniemany atak. Pakistańscy talibowie oświadczyli: "zabijamy Amerykanów, kiedy tylko na nich natrafimy, ale to nie my".

Autor: mtom,mk\mtom\k / Źródło: tvn24.pl, PAP

Raporty: