Prokurator generalna Wenezueli Luisa Ortega Diaz, niegdyś bliska współpracownica zmarłego w 2013 roku prezydenta Hugo Chaveza, wszczęła w czwartek śledztwo w związku z podejrzeniem o sfałszowanie wyników niedzielnych wyborów do Konstytuanty.
Firma SmartMatic, która dostarczyła wsparcia technologicznego podczas wyborów do Konstytuanty, ocenia na podstawie zebranych już danych, że liczba głosów oddanych faktycznie w wyborach była o około milion niższa niż ogłoszona przez rząd prezydenta Nicolasa Maduro. Według oficjalnego komunikatu rządowego miało zagłosować 8 milionów wyborców, czyli 41,5 procent
Śledztwo w sprawie wszczęła prokurator generalna Wenezueli Luisa Ortega Diaz. Już wcześniej krytykowała reżim Maduro, którego oskarża o tendencje autorytarne. Rząd określa ją natomiast mianem zdrajczyni, która przeszła na stronę opozycji.
Tuż po wyborach zapowiedziała, że nie uzna ich wyniku i nazwała je "kpiną z narodu i jego suwerenności".
Eksperci spodziewają się, że jedną z pierwszych decyzji Konstytuanty będzie jej odwołanie i zastąpienie bardziej lojalną wobec reżimu osobą.
Opozycja będzie protestować
Narodowe Zgromadzenie Konstytucyjne wybrane bez określenia jego kadencji zostało utworzone jako organ nadrzędny w stosunku do wszystkich innych instytucji władzy ustawodawczej i wykonawczej, a jego pierwszym zadaniem będzie dokonanie zmiany konstytucji Wenezueli, kraju znajdującego się na krawędzi załamania gospodarczego.
Wenezuelska opozycja, która uważa za bezprawne samo utworzenie Narodowego Zgromadzenia Konstytucyjnego, jako postawionego ponad wszystkimi organami i rodzajami władzy, wezwała do masowych demonstracji przeciwko oszustwu wyborczemu. Wyznaczone zostały na piątek, dzień, w którym ma się odbyć zaprzysiężenie członków Konstytuanty. Według danych instytutu badania opinii publicznej Datanalisis 72 procent Wenezuelczyków sprzeciwia się powołaniu Konstytuanty. Co najmniej 120 osób zginęło w ciągu czterech miesięcy w demonstracjach antyrządowych.
Autor: kg / Źródło: PAP