W niedzielnym referendum mieszkańcy Wenezueli głosują w sprawie regionu, który nie nie należy do ich państwa. Chodzi o Esequibo - część Gujany, liczącą 160 tysięcy kilometrów kwadratowych powierzchni i bogatą w złoża ropy naftowej. Wenezuelski dyktator chce przyłączenia tego regionu do Wenezueli.
W referendum Wenezuelczycy odpowiadają na pytania, czy zgadzają się na utworzenie w regionie Essequibo nowego państwa, nadania jego ludności obywatelstwa wenezuelskiego i "wpisanie tego państwa na mapę terytorium Wenezueli".
Gęsto zalesiony region Essequibo zajmuje około dwóch trzecich terytorium Gujany. Wenezuela od dawna rościła sobie prawa do tej ziemi, która jej zdaniem w hiszpańskim okresie kolonialnym znajdowała się w jej granicach.
Władze w Caracas odrzucają też orzeczenie międzynarodowych arbitrów z 1899 roku, którzy ustalili przebieg granic, kiedy Gujana była jeszcze kolonią brytyjską. Spór nabrał dodatkowego ciężaru, kiedy niedawno odkryto na wodach Gujany pokłady ropy naftowej - relacjonuje agencja AP.
Maduro agitował za plebiscytem
Prezydent zmagającej się z kryzysem gospodarczym Wenezueli Nicolas Maduro agitował za referendum w imię "antyimperializmu" i historycznych praw Wenezueli.
Praktyczne implikacje głosowania – które, jak się powszechnie oczekuje, wesprze stanowisko rządu - są jednak zdaniem analityków niewielkie. Nie jest jasne, jakie kroki podejmie rząd Wenezueli, a wszelkie próby dochodzenia roszczeń z pewnością spotkają się z międzynarodowym oporem - podkreśla agencja AP.
Wielu postrzega referendum jako sposób dla niepopularnego dyktatora na zdobycie poparcia społecznego przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi. Rosną też obawy, że Maduro może popchnąć kraj w kierunku wojny, wykorzystując stuletni spór do podsycania patriotycznego zapału - napisał brytyjski dziennik "The Guardian".
- Ludzie w regionie przygranicznym są bardzo zaniepokojeni – powiedział tej gazecie minister spraw zagranicznych Gujany Hugh Todd. - Maduro jest przywódcą autokratycznym, a zachowania przywódców autokratycznych bardzo trudno przewidzieć - dodał.
Region, który jednoczy Wenezuelczyków
- Essequibo to jedyny poważny problem w Wenezueli, który jednoczy ludzi pomimo różnic politycznych - wyraził przekonanie Phil Gunson, starszy analityk w brukselskim think tanku International Crisis Group, dodając, że rząd w Caracas wykorzystuje tę kwestię, aby zjednoczyć ludzi i ocenić, ile osób można zmobilizować w czasie wyborów prezydenckich w 2024 roku.
Zdaniem eksperta, że zdecydowane głosowanie na "tak" w niedzielnym referendum było "z góry ustalonym wynikiem".
"Długotrwały spór o granicę między Gujaną a Wenezuelą osiągnął poziom bezprecedensowego napięcia w stosunkach między naszymi krajami" – napisał w środę w Americas Quarterly były szef dyplomacji Gujany Robert Persaud.
Rocío San Miguel, polityk analityk ds. obronności w Wenezueli, ostrzegł, że rząd w Caracas wykorzystuje kwestię Essequibo po sukcesie prawyborów zorganizowanych przez partie opozycji w październiku, w których wzięło udział ponad 2,4 mln osób.
Rozpatrywanie sporu
Gujana jest położona między Wenezuelą a Surinamem, państwem, znajdującym się na północnym wybrzeżu Ameryki Południowej.
W piątek Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości nakazał władzom Wenezueli, by powstrzymały się od podejmowania jakichkolwiek działań, które mogłyby zmienić kontrolę Gujany nad regionem, jednak bez wyraźnego zakazu głosowania. Obydwa kraje okrzyknęły orzeczenie jako poparcie dla swojego stanowiska - przekazał "The Guardian".
Trybunał międzynarodowy rozpatruje spór terytorialny między Gujaną a Wenezuelą od 2018 roku. Kolejna rozprawa odbędzie się wiosną, po dziesięcioleciach nieudanych negocjacji między obydwoma krajami za pośrednictwem ONZ. Gujana twierdzi, że sąd jest właściwym miejscem rozstrzygnięcia sporu, natomiast Wenezuela nie uznaje jego jurysdykcji w tej sprawie.
Prezydent Gujany Irfaan Ali odwiedził Essequibo wraz z dowódcami wojskowymi pod koniec listopada, by uspokoić tamtejszych mieszkańców i oświadczył, że jest zaangażowany w pokojowe rozwiązanie sporu granicznego z Wenezuelą.
Jedyny anglojęzyczny kraj Ameryki Południowej,
Gujana, jedyny anglojęzyczny kraj Ameryki Południowej, jest zamieszkała przez ok. 800 tys. mieszkańców. Niegdyś charakteryzowała się wysokim wskaźnikiem ubóstwa, ale przeszła szybką transformację od czasu odkrycia w 2015 r. złóż ropy naftowej u wybrzeży regionu Essequibo.
Bank Światowy ocenia, że w Gujanie produkt krajowy brutto na osobę, który w 2020 roku wynosił 6,8 tys. dol., zaledwie dwa lata później wzrósł do niemal 19 tysięcy dolarów.
Źródło: PAP, The Guardian,
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps