- Matteo Renzi nie może nikogo szantażować. Myślę, że powinniśmy szukać rozwiązań, a nie wskazywać się palcem - podkreślił w piątek Konrad Szymański. Wiceminister spraw zagranicznych skomentował w ten sposób zacytowane przez media słowa włoskiego premiera o tym, że jeśli Europa Środkowa nie odpowie solidarnie na wyzwania związane z kryzysem migracyjnym, mogą jej zostać obcięte fundusze.
W Brukseli trwa dwudniowy szczyt unijnych przywódców. Dwie najbardziej palące kwestie to porozumienie z Wielką Brytanią oraz kryzys migracyjny.
Włoska agencja Ansa zacytowała w piątek słowa, w których premier tego kraju Matteo Renzi miał zwrócić się do przywódców krajów Europy Środkowo-Wschodniej: - Drodzy przyjaciele, koniec żartów. Solidarność nie może polegać tylko na braniu, ale także na dawaniu. - Rozpoczyna się faza planowania funduszy na rok 2020. Albo będziecie solidarni w dawaniu i braniu, albo my płacący składki przestaniemy być solidarni. A potem zobaczymy - miał oświadczyć włoski premier. Tak zareagował na sprzeciw państw Europy Środkowo-Wschodniej wobec przyjmowania migrantów przybywających na wybrzeża Włoch i Grecji.
Rzecznik rządu węgierskiego Zoltan Kovacs uznał to za szantaż polityczny wobec Budapesztu.
Szymański: nie dramatyzowałbym
W piątek po południu o "szantaż" włoskiego premiera zapytany został przez dziennikarzy wiceminister spraw zagranicznych RP Konrad Szymański.
- To są wypowiedzi, które są niepotrzebne, bo one wprowadzają jakiś taki nastrój, że ktoś komuś daje pieniądze na drobne wydatki czy dla przyjemności, z uwagi na sympatię czy antypatię. Tak nie działa Unia Europejska - zauważył.
Stwierdził jednocześnie, że Polska wykazuje solidarność z uchodźcami, bo "oferuje wsparcie w zakresie kontroli granic, pomocy humanitarnej na miejscu i zmian regulacyjnych, które są potrzebne w prawie unijnym, żeby dobrze odpowiedzieć na kryzys".
- Wydaje mi się, że tę solidarność, którą jesteśmy w stanie zaoferować, oferujemy - powiedział.
- Radziłbym wszystkim, żeby zwrócić uwagę, że być może nasze odpowiedzialności są niesymetryczne, ale one istnieją. Krótko mówiąc, byłoby lepiej uniknąć tego typu komentarzy - podkreślił w nawiązaniu do wypowiedzi Renziego.
Na uwagę dziennikarki, że "to nie pierwszy taki szantaż", Szymański odpowiedział, że "to nie jest szantaż, to są komentarze". - Nie dramatyzowałbym. Premier Renzi nie może tutaj nikogo szantażować. Myślę, że powinniśmy szukać rozwiązań, a nie wskazywać się palcem - zaznaczył.
Przypomniał przy okazji, że "był taki czas, kiedy to włoski premier był wskazywany w tym budynku palcem za kilka spraw związanych z kryzysem euro". - Myślę, że nie czuł się najlepiej, kiedy był permanentnie pokazywany palcem jako jeden z tych, którzy są odpowiedzialni za sytuację, w której wspólna waluta jest na krawędzi upadku. My nie byliśmy w tej grupie. Oczekiwalibyśmy, żeby premier Renzi również miał taką wrażliwość w sobie i pamięć - powiedział Szymański.
Autor: kg/ja / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA | ORESTIS PANAGIOTOU