Deputowani Rady Najwyższej Ukrainy zbierają podpisy pod wnioskiem o wotum nieufności dla rządu premiera Arsenija Jaceniuka, który we wtorek ma przedstawić w parlamencie sprawozdanie ze swej działalności za miniony rok.
"Rząd – do dymisji!", "Jaceniuka – za kraty!", "Kradzione miliardy – do budżetu!" – transparenty z takimi napisami pojawiły się przed gmachem parlamentu w Kijowie. Protestuje w tym miejscu ok. pół tysiąca Ukraińców, którzy domagają się dymisji rządu. Wśród protestujących są aktywiści nacjonalistycznej partii Swoboda oraz radykalnego ugrupowania Prawy Sektor. Ukraińskie media informują, że akcja przebiega pokojowo.
Tymczasem w parlamencie premier Arsenij Jaceniuk ma złożyć sprawozdanie z działalności rządu za ubiegły rok. Jak informuje portal newsru.ua, nie zostanie ono zaakceptowane przez cztery frakcje parlamentarne, które zapowiadają, że w głosowaniu poprą wniosek o wotum nieufności dla rządu.
"Zadanie pierwszoplanowe"
Jedną z frakcji, która żąda dymisji Jaceniuka, jest ugrupowanie Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko.
"Zmiana rządu i odzyskanie zaufania do władzy jest dla nas zadaniem pierwszoplanowym. Bez zaufania do rządu przeprowadzenie reform nie jest możliwe. Bez efektywnych reform nie odeprzemy agresji rosyjskiej" – napisano w komunikacie Batkiwszczyny.
Dotychczas pod wnioskiem o wotum nieufności podpisało się około 100 posłów. Przeciwnikom Jaceniuka należy zebrać 150 podpisów, wówczas wniosek zostanie rozpatrzony przez parlament. Po zebraniu podpisów może dojść do głosowania w sprawie usunięcia rządu, do czego wymagane jest 226 głosów w liczącej formalnie 450 osób Radzie Najwyższej.
Do zbierania podpisów przyłączył się partner koalicyjny partii Jaceniuka Front Ludowy - prezydencki Blok Petra Poroszenki. Dzień wcześniej frakcja ta oceniła pracę Rady Ministrów jako "niezadowalającą" i oświadczyła, że poprze dymisję rządu.
Podpisy pod wnioskiem wotum nieufności zbierają także, oprócz partii Batkiwszczyna, Radykalna Partia Deputowanego Ołeha Laszki, Samopomoc mera Lwowa Andrija Sadowego i Blok Opozycyjny, który wywodzi się z Partii Regionów obalonego w 2014 r. b. prezydenta Wiktora Janukowycza.
Krytyka za brak woli do walki z korupcją
Wotum nieufności dla rządu Jaceniuka może oznaczać, że na Ukrainie może dojść do wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Przeciwko nim występują jednak zachodni partnerzy Kijowa, którzy obawiają się, że wywołają one destabilizację. Zagrożony może być również program finansowania ukraińskiej gospodarki realizowany przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Rząd Jaceniuka krytykowany jest przede wszystkim za brak woli do zdecydowanej walki z korupcją i opieszałość w reformowaniu państwa. Na początku lutego do dymisji podał się pochodzący z Litwy minister rozwoju gospodarczego Aivaras Abromaviczus, który wprost oświadczył, że reformy na Ukrainie są umyślnie blokowane.
Abromaviczius wyjaśniał potem mediom zachodnim, że jego dymisja powinna być "znakiem ostrzegawczym, że proces reform musi być kontynuowany z nową przejrzystością". Jego zdaniem najlepszym sposobem na zagwarantowanie, że zmiany będą wprowadzane, byłyby rząd technokratów, na którego czele stanęłaby urodzona w USA minister finansów Natalia Jaresko.
Minister gospodarki i szef dyplomacji
Arsenij Jaceniuk jest premierem Ukrainy od 27 lutego 2014 r. Wcześniej był ministrem gospodarki oraz ministrem spraw zagranicznych.
Przewodniczy ugrupowaniu Front Ludowy, który tworzy prozachodnią koalicję z prezydenckim Blokiem Petra Poroszenki, Batkiwszczyną Julii Tymoszenko i partią Samopomoc mera Lwowa Andrija Sadowyja - ugrupowaniami, które domagają się jego odejścia.
Autor: tas\mtom / Źródło: UNIAN, newsru.ua, PAP