Relacje Stanów Zjednoczonych i Rosji są obecnie najgorsze od czasu zakończenia zimnej wojny - ocenia we wtorkowym komentarzu redakcja dziennika "Washington Post". Winą za tę sytuację tytuł obarcza prezydenta Rosji Władimira Putina i prowadzoną przez Kreml politykę.
W poniedziałek Biały Dom poinformował, że "rozważa opcje" w reakcji na decyzję Władimira Putina o ograniczeniu o 755 osób personelu amerykańskich placówek dyplomatycznych w Rosji.
W ubiegłym tygodniu Kongres przyjął ustawę o zaostrzeniu sankcji wobec Moskwy. Biały Dom zapowiedział, że prezydent USA Donald Trump dokument podpisze, choć nie poinformowano, kiedy to nastąpi.
"Odpowiedź na złe wybory"
"Jesteśmy na drodze do nowej zimnej wojny" - tytułuje wtorkowy komentarz redakcja "Washington Post".
Ocenia, że Rosja i USA powracają do stosunków z czasów sprzed trzech dekad.
"Co się stało?" - pyta redakcja waszyngtońskiego dziennika. "Do obecnych napięć nie doszło dlatego, że USA nagle zapragnęły mieć z powrotem swojego dawnego rywala. Aktualna sytuacja to odpowiedź na złe wybory dokonane przez rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Wybory te zostały celowo podjęte w Moskwie, być może w związku z wewnętrzną lub zagraniczną polityką Putina. To główna przyczyna dzisiejszych tarć" - ocenia "Washington Post".
Gazeta podkreśla, że decyzja Putina o aneksji Krymu oraz o inspirowaniu "zbrojnego powstania" na wschodzie Ukrainy w 2014 roku "złamały wszystkie normy suwerenności państw" obowiązujące po II wojnie światowej.
"Wojna w Donbasie była taktycznym posunięciem Putina" w celu destabilizacji Ukrainy po masowych protestach w tym kraju, w wyniku których do Rosji zbiegł ówczesny ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz, sojusznik Putina - zauważa "Washington Post".
Według dziennika "Putin był zły z powodu decyzji Ukrainy o podpisaniu umowy (stowarzyszeniowej) z Unią Europejską".
"Ale Ukraina nie jest wasalem Rosji i roszczenia Putina dotyczące strefy wpływów są nie do obrony" - ocenia redakcja amerykańskiego dziennika, podkreślając, że sankcje nałożone przez Zachód na Moskwę są odpowiedzią na "nierozważny krok Putina, by zastosować przemoc w celu zastraszania i wymuszania".
Taktyka Putina
"Kolejnym niedobrym i świadomym wyborem była ingerencja w kampanię przed wyborami (prezydenckimi) w USA (...), czemu Putin i jego doradcy cynicznie zaprzeczają" - pisze redakcyjny zespół "Washington Post". "Sankcje nałożone w grudniu przez prezydenta Baracka Obamę i niedawno wzmocnione przez Kongres nie wzięły się z powietrza. Są logiczną odpowiedzią na próbę ze strony Putina, by ingerować w amerykańską demokrację" - dodano w komentarzu.
Rosyjski prezydent "w swoim świecie, gdzie jest tylko jeden zwycięzca, być może czerpie satysfakcję z chaosu rozprzestrzeniającego się w amerykańskiej polityce, ale jego taktyka zadziałała źle zarówno na Ukrainie, jak i w Stanach Zjednoczonych. A decyzje Putina były kosztowne dla Rosji, jej gospodarki i jej obywateli" - podkreśla waszyngtoński dziennik.
"Długo sądziliśmy, że utrzymywanie kontaktów amerykańsko-rosyjskich jest niezbędne, by zapobiec błędom i wciąż ważne jest, by Waszyngton i Moskwa kontynuowały rozmowy. Ale Putin nie powinien oczekiwać, że Zachód nagle wybaczy mu jego złe decyzje czy o nich zapomni. Byłby rozsądniejszy, gdyby zaradził głównemu źródłu napięć zamiast knuć i szukać nowych sposobów na ich eskalację" - podsumowuje "Washington Post".
Autor: tas/adso / Źródło: PAP, washingtonpost.com